WiseEuropa w raporcie „Klimatyczny efekt domina” wskazuje na problem niedoceniania ryzyka klimatycznego przez polskie instytucje finansowe i rząd. Z czego to wynika?
Instytucje finansowe są zainteresowane przede wszystkim stopą zwrotu z aktywów, w które inwestują. Mają więc zawężoną perspektywę inwestycji, bo oczekują szybkich zwrotów i patrzą głównie na ten parametr. Natomiast z drugiej strony decydenci na całym świecie bardzo mocno zaczynają zmierzać w kierunku wydłużenia horyzontu inwestycyjnego po to, żeby rozwiązać długofalowe problemy. I tu pojawia się jeden z istotnych procesów, który nazywamy wzrostem zrównoważonym, a który obejmuje m.in. ochronę klimatu i ma umożliwić bardzo szybki wzrost gospodarczy całego świata, mitygując jednocześnie oddziaływanie na środowisko naturalne, które w ostatnich kilkudziesięciu latach zostało bardzo istotnie naruszone. W Polsce jak dotąd w ogóle tego nie zauważaliśmy. A zgodnie z ostatnimi zaleceniami międzynarodowych organów, sektor finansowy będzie brał pod uwagę właśnie ten aspekt.
Jakie to może mieć konsekwencje dla polskiej gospodarki?
Na szczęście powoli zaczynamy dostrzegać ten problem. Prezesi banków zauważają, że pojawiło się zrównoważone finansowanie, dzwonki zaczęły dźwięczeć także w ministerstwie finansów. Jednak to nie jest jeszcze bardzo donośne i prądy, które obecnie się ścierają, mogą nas znieść w niepożądanym kierunku. Przykładem jest finansowanie pewnych inwestycji energetycznych, które nie tylko mogą nie przynieść zwrotu kredytów, które zostały na te projekty udzielone, ale także mogą być toksyczne z punktu widzenia portfolio kredytowego banku.