Pierwszy pełny tydzień listopada zaczął się bardzo optymistycznie. WIG20 wzrósł bowiem w porywach do 2203 pkt, co oznacza, że o 1 pkt poprawił lipcowy szczyt hossy. Rodzime byki napędzały złe wieści z USA na zasadzie – złe dane to dobre dane. Odczyt NFP, czyli liczba zatrudnionych w sektorze pozarolniczym, pokazał wzrost o 150 tys., a oczekiwano 180 tys., bezrobocie wyniosło 3,9 proc., a oczekiwano 3,8 proc., a ponadto odczyt indeksu ISM dla usług na poziomie 51,8 przy prognozowanym 53. Innymi słowy – słabe dane z amerykańskiej gospodarki wzmocniły dominującą ostatnio narrację, że Fed nie robi pauzy w cyklu podwyżek, ale ów cykl już zakończył. Ten monetarny pivot, jeśli faktycznie się ziści, powinien wspierać rynki w średnim terminie, co akurat dobrze się składa, bowiem wchodzimy w okres korzystnych anomalii statystycznych: rajd św. Mikołaja i efekt stycznia. Do pełni szczęścia brakuje werbalnego potwierdzenia ze strony szefostwa Fedu. Wprawdzie w minionym tygodniu część członków tego gremium sugerowała, że w obliczu silnej wyprzedaży amerykańskich obligacji dalsze podwyżki stóp są niebezpieczne, ale w swoich dwóch wystąpieniach Jerome Powell wprost nic nie powiedział. To sprzyjało studzeniu popytowego zapału w drugiej części tygodnia.

W efekcie w krótkim terminie mamy sygnały wykupienia na WIG20. Oscylator MACD był w piątek rano o włos od wskazania sprzedaży, co może zwiastować dalsze chłodzenie. Zwrot spod szczytu to nic niespotykanego. Zresztą – jak pisałem tydzień temu – analogia do majowego wybicia szczytu sugeruje, że spadek może sięgnąć nawet średniej z 50 sesji. W taki scenariusz wpisuje się to, że średnia ta jest przy 2000 pkt, a „magiczne” okrągłe poziomy lubią ściągać do siebie notowania. W dłuższym terminie jednak cały czas na wykresie obowiązuje układ hossy, co wraz ze wspomnianymi wyżej anomaliami zwiększa szanse, że do końca roku zobaczymy coś więcej niż 2203 pkt.

Druga i trzecia linia warszawskiej giełdy są wciąż zdecydowanie dalej od krótkoterminowego wykupienia, co zostawia im przestrzeń do zwyżek w najbliższych dniach. Celem mWIG40 jest szczyt hossy, czyli 5367 pkt. Wsparciem pozostaje średnia z 50 sesji, przebiegająca obecnie na poziomie 5070 pkt. Indeks sWIG80 wykazuje ostatnio niższą zmienność i stabilizuje się wzdłuż średnich z 50 i 200 sesji, które są na niemal tym samym pułapie. Oscylator MACD i RSI dla segmentu maluchów dopiero wychodzą ze stref wyprzedania, więc kto wie – może ostatni spokój to cisza przed burzą.

Warto dodać, że na Wall Street też doszło do ciekawych ruchów. Indeksy S&P 500 i Nasdaq Composite przebiły średnie z 50 sesji, ale zatrzymały się na oporach wyznaczonych przez lokalne szczyty z października. Trwa więc walka o wyjście z kanału spadkowego, będącego korektą hossy. Podobne podejście pod lokalną barierę wykonał też niemiecki DAX. Można więc powiedzieć, że tuzy zagraniczne są przy ważnych poziomach oporu, które mogą inicjować krótkoterminowe schłodzenia. To wpisywałoby się w ryzyko zniżek na WIG20.