To, co wydarzyło się w ostatnich dniach na rynkach akcji, pokazuje, że w zasadzie liczy się tylko Fed. Od poniedziałku do środy na GPW panował spokój, bo rynek czekał na czwartkowy odczyt inflacji w USA. I doczekał się. CPI za wrzesień spadł, ale mniej, niż oczekiwano, a jego bazowa wersja wzrosła bardziej, niż prognozowano. Pierwsza reakcja rynków było zgodna z tym, czego wszyscy się spodziewali – silne spadki na szerokiej klasie aktywów (gorsze odczyty = jastrzębi Fed). WIG20 w kilka minut stracił 40 pkt, bitcoin spadł poniżej 19 000 USD, itd. Kiedy u nas zakończyła się sesja, Wall Street jak na złość zaczęła rosnąć i finalnie na S&P 500 z początkowych -2,4 proc. zrobiło +2,6 proc. Na wykresie indeksu pojawiła się imponująca biała świeca, pod którą zaczęto pisać nowe scenariusze sugerujące, że odczyt CPI nie był jednak wcale taki zły, że w piątek wyniki amerykańskich banków poprawią nastroje, itp. 5 pkt proc. w ciągu jednej sesji to widok rzadko spotykany, więc pojawiły się nawet głosy, że to właśnie ta świeca jest tej bessy puentą. Wszyscy byśmy tego chcieli, ale trzeba zachować chłodną głowę. Silne odbicie na dołującym rynku, nawet wbrew dominującym narracjom, to wciąż za mało, by wieszczyć koniec niedźwiedzi. Zwłaszcza że wciąż mają one potężny zestaw argumentów, od jastrzębich bankierów walczących z inflacją, przez kryzys energetyczny, aż po wojnę.

Jeśli popatrzymy na wykresy z szerokiej perspektywy, to niewiele się zmieniło. S&P 500 tuż przed czwartkowym rajdem pogłębił dołek bessy do 3491 pkt. To najniższy poziom od listopada 2020 r. Od szczytu hossy indeks stracił 27,5 proc. Jak na Wall Street to sporo, ale to wciąż tylko 7 pkt proc. poniżej umownego progu bessy. Innymi słowy – przestrzeni do spadków nie brakuje, a ostatnie wydarzenia to na ten moment tylko korekcyjne, zasłużone odbicie na wyprzedanym rynku. Średnia z 50 sesji przebiega teraz na poziomie 3934 pkt i dojście indeksu nawet w ten rejon wciąż byłoby tylko falą korygującą główny trend.

Podobnie jest na GPW. WIG pogłębił w czwartek dołek bessy do 45 017 pkt. Minimum z początku miesiąca zostało więc pogłębione zaledwie o 6 pkt, świece te dołki wybijające mają długie dolne cienie. To stąd tytułowe pytanie. Może nam się na WIG-u rysować formacja podwójnego dna, przy czym jest to układ krótkoterminowy. Nawet jeśli WIG przebije szczyt, który oddziela dołki (48 070 pkt), to zasięg wybicia można szacować na 51150 pkt. Co ciekawe – w tej okolicy przebiega średnia z 50 sesji, a więc idealna linia do zatrzymania korekty w bessie. I na ten moment taki scenariusz wydaje się całkiem realny. Chyba że nowy tydzień przyniesie starą czerwień i zobaczymy niższe dołki.