Za nami bardzo interesujący tydzień na warszawskim parkiecie. W poniedziałek rano WIG20 pogłębił dołek bessy do 1344 pkt, by kolejny dzień otworzyć luką i wzrosnąć aż o 4,5 proc., do 1449 pkt. Przypływ optymizmu wiązano z powrotem narracji „Fed pivot”, w związku ze słabszymi, poniedziałkowymi danymi z amerykańskiego rynku pracy i odczytem ISM. Poza tym w środę Rada Polityki Pieniężnej, wbrew oczekiwaniom, nie podniosła stóp procentowych, a prezes NBP podczas czwartkowej przemowy brzmiał nadzwyczaj gołębio.

Trudno jednak liczyć na to, że nadzieja na zwrot retoryki Fedu, trochę słabszych danych z USA i gołębi Adam Glapiński zapewnią nam zmianę trendu na GPW. Zwłaszcza że piątkowe payrollsy nie wpisały się w retorykę „Fed pivot”. Podczas ostatniej sesji tygodnia WIG20 już próbował domykać poniedziałkową lukę, a na wykresie klasyczny trend spadkowy, czyli coraz niższe szczyty i dołki, i poruszanie się kursu poniżej średnich z 50 i 200 sesji. Ostatnie zwyżki należy więc rozpatrywać w kategoriach korekcyjnego odbicia, które wielu nazywa odbiciem zdechłego kota. Pamiętajmy, że nad rynkiem wciąż wiszą dwa nowe widma strachu. Pierwsze – nieprzewidywalnego ministra Jacka Sasina, który niczym Elon Musk potrafi jednym tweetem zreorganizować cały warszawski parkiet. Drugie – europejskiego kandydata do miana drugiego Lehman Brothers, czyli szwajcarski Credit Suisse. Niby za duży, żeby upaść, ale każda wzmianka o jego problemach elektryzuje rynki.

Cykliczną korektę wzrostową rozpoczęła w minionym tygodniu także druga i trzecia linia naszego rynku. Indeks mWIG40 rósł w porywach do 3715 pkt, a sWIG80 – do 16 198 pkt. Oscylatory MACD i RSI wydostały się ze strefy wyprzedania, wygenerowały wskazania kupna, co daje nadzieję, że korekta się przedłuży, a jej potencjalnym celem byłyby średnie 50-sesyjne. Jako segmenty rynku mniejsze o skarbowy i zagraniczny balast mają one teoretycznie większy potencjał wzrostowy, a już na pewno większy potencjał do dywersyfikacji portfela. A jeśli już ktoś zaczął przegrupowania, to zapewne zwrócił uwagę na ostatnie odrodzenie spółek gamingowych. Aktualizacja strategii CD Projektu sprawiła, że środowa sesja zaczęła się od ponad 10-proc. zwyżki, kończąc się niżej, ale za to przy 300 mln zł obrotu. Siłą imponuje ostatnio CI Games, a na wykresach Huuuge, 11 bit studios i Creepy Jar widać próbę stabilizacji. Na NewConnect też w ostatnim czasie największe obroty, przy różnych kierunkach zmian kursu, generują właśnie spółki gamingowe. Jeśli więc na głównych indeksach obserwowana zwyżka to tylko odbicie, to może chociaż wybrane sektorówki okażą się bardziej bycze niż kocie...