W ciągu trzech kwartałów sprzedaliście 1901 mieszkań, II i III kwartał były mocne. Jak przebiega ostatni kwartał – sygnalizowaliście już, że październik był miesiącem porównywalnym z najlepszymi w historii...
W październiku i listopadzie sprzedaż kształtowała się na poziomie około 300 lokali miesięcznie, takiej samej liczby spodziewamy się w grudniu. Szacujemy więc, że w całym roku sprzedamy 2,8 tys. mieszkań. Przypomnę, że na początku roku zakładaliśmy, że to będzie około 2–2,2 tys. W połowie roku podnieśliśmy poprzeczkę do 2,5–2,8 tys.
Widzimy, że rynek w 2023 r. się przebudził. Co będzie dalej? Pojawiają się pytania o przyszłość „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” i polityki mieszkaniowej w ogóle. Jak program bezpośrednio przekłada się na sprzedaż Atalu i co, jeśli go zabraknie?
Program ma istotny wpływ, jak u każdego większego dewelopera, ale to nie jest jedyna grupa klientów. Mamy ofertę zdywersyfikowaną nie tylko geograficznie – budujemy w siedmiu aglomeracjach – ale też produktowo. Zakładamy, że na początku przyszłego roku faktycznie program może się zakończyć – w okolicach stycznia, lutego, biorąc pod uwagę czas potrzebny na „obróbkę” wniosków złożonych do końca tego roku. Jednak spodziewam się, że jakiś rodzaj wsparcia popytu przez państwo i tak się pojawi. Czy to będzie dokładnie taki sam program, czy zmodyfikowany – zobaczymy. Oczekujemy, że sprzedaż w 2024 r. będzie nie gorsza niż w 2023 r., a jeśli będzie kontynuacja wsparcia nabywców, to nawet lepsza, rzędu 3,5–3,6 tys. Bez żadnego wsparcia sprzedaż byłaby niższa, no ale nie o połowę, raczej 20–25 proc. Jaka będzie polityka nowego rządu, nikt nie wie, ale trudno mi sobie dziś wyobrazić, że przy tylu zapowiedziach polityków w kampanii wyborczej nie będzie żadnego wsparcia dla nabywców.