W I kwartale br. sprzedaliście (umowy deweloperskie) 736 mieszkań, o 47 proc. więcej kwartał do kwartału i o 23 proc. więcej niż rok wcześniej. Jak ocenia pan perspektywy rynku?
Oceniamy, że rynek jest mocny, wyniki za I kwartał oceniamy bardzo dobrze. Na rynku widać, że deweloperzy, którzy byli przygotowani, osiągają dobrą sprzedaż.
O ile pod koniec zeszłego roku oczekiwaliśmy, że w 2023 r. podpiszemy około 2,3 tys. umów deweloperskich, o tyle w tej chwili widzimy, że jest potencjał, by było to 3 tys. W naszym przypadku widzimy bardzo znaczący wpływ imigrantów na te wyniki – z Ukrainy, ale też Białorusi. Część osób, widząc, że wojna się przedłuża, decyduje się kupić w Polsce mieszkanie, zamiast wynajmować. W I kwartale br. w Warszawie ponad 20 proc. mieszkań kupili Ukraińcy. Dlaczego taki udział? Już dwa lata temu zaczęliśmy zwracać uwagę na tę grupę klientów, przewidując, że będzie trend imigracji ekonomicznej. Dziś ci nabywcy rekomendują nas swoim znajomym, którzy wyjechali z Ukrainy z powodu wojny.
Wzrost zainteresowania mieszkaniami to także efekt zapowiedzi rządowego programu „Bezpieczny kredyt”. Zdarzają się już rezerwacje mieszkań z myślą o finalizowaniu transakcji w wakacje, kiedy program ruszy.
Cały czas mieszkania kupowane są jako lokata kapitału – z jednej strony mamy wysoką inflację, lokaty bankowe nie są tak atrakcyjne, jest też oczekiwanie, że ceny mieszkań będą dalej rosły. I będą, bo przy powracającym popycie podaż jest cały czas niska, cały czas jest w Polsce problem z uzyskiwaniem pozwoleń na budowę. A patrząc dalej – sukcesywnie będą wchodzić regulacje w zakresie szeroko pojętego zrównoważonego budownictwa, które będą wpływać na koszty.