– Rzadko się zdarza, by w jednym kwartale rynek został tak doświadczony: mieliśmy skokowy wzrost stóp procentowych i wybuch wojny w Ukrainie. Biorąc to pod uwagę, reakcję rynku mierzoną spadkiem sprzedaży mieszkań uważamy za spokojną – powiedział Jarosław Szanajca, prezes Domu Development.
Nowa rzeczywistość
W I kwartale spółka sprzedała 758 lokali, o 30 proc. mniej rok do roku i kwartał do kwartału, przy wyśrubowanych bazach. Zdaniem prezesa to poziom satysfakcjonujący, a skala spadku nie wzbudza wielkich emocji, biorąc pod uwagę okoliczności. Szanajca dodał, że sprzedaż w kwietniu i maju była zbliżona do średnich z I kwartału.
– Pierwszy raz od dwóch lat braliśmy udział w targach mieszkaniowych, dwa tygodnie temu w Warszawie, tydzień temu na nowym rynku w Krakowie, i jesteśmy pozytywnie zaskoczeni nastrojami. U nas w biurach sprzedaży ruch nie zamarł – powiedział Szanajca. Przyznał, że firmie pomaga rodzaj produkowanych lokali: o podwyższonym standardzie, dla ludzi z dużą gotówką i zdolnością kredytową. W całym 2022 r. spółka spodziewa się „dobrej" sprzedaży – bez precyzowania pułapu. W rekordowym 2021 r. deweloper znalazł nabywców na 4,07 tys. lokali.
– Mimo wybuchu wojny zdecydowaliśmy się sfinalizować przejęcie w Krakowie, mamy dużą ofertę mieszkań, co odzwierciedla naszą ocenę perspektyw. Naszym zdaniem rynek pierwotny stoi na mocnych nogach. Fundamentalnie popyt jest, ciśnienie na rynek mieszkaniowy, na najem, jest duże. Mamy schłodzenie, ale patrząc długofalowo, do wystudzenia jeszcze daleka droga. Raczej może czekać nas ponowne podgrzanie, jak zaczniemy wychodzić z największych turbulencji, głównie sytuacji ze stopami – dodał.
Dom Development cały czas „poważnie obserwuje" rozwój rynku PRS i nie wyklucza, że w jakimś momencie pojawi się na nim jako dostawca lokali – w związku z dużym zainteresowaniem funduszy. Trudno powiedzieć, czy stanie się to już w tym roku, a kierunkowo skala zaangażowania będzie bardziej „rozważna" niż „z przytupem".