Jednak po otrzymaniu pierwszej partii towaru – elementów oświetlenia – okazało się, że ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Dlatego część materiałów wróciła do producenta.
– Pozostała część partii spełniła nasze wymagania i weszła do sprzedaży. Daleko nam jednak do odtrąbienia sukcesu. Wprowadzenie własnego asortymentu do dystrybucji okazało się trudniejsze, niż się spodziewaliśmy – mówi Waldemar Madura, prezes Ampli.
Hurtownik zdecydował się na zmianę producenta i poszukuje aktualnie nowego partnera. Gdzie? Znów w Chinach. – Współpraca z chińskimi firmami jest możliwa, co udowadnia wiele polskich spółek. Nam zabrakło szczęścia, ale nie rezygnujemy z naszych planów – wyjaśnia Madura. Dodaje, że nakłady poniesione na wyprodukowanie pierwszej partii materiałów pod marką własną są niewielkie. – Nie wpłyną one na nasze wyniki – przekonuje prezes.
Na kondycję firmy może wpłynąć natomiast sytuacja płatnicza jej klientów. Choć spółka nie ma problemów z pozyskiwaniem zamówień, to od dwóch lat boryka się z zatorami płatniczymi. – Mimo tych trudności będziemy poprawiać wyniki. Jest to możliwe m.in. dzięki zmniejszeniu kosztów związanych z finansowaniem naszej działalności – zaznacza Madura.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Ampli udało się w tym roku uruchomić dwie nowe hurtownie – w Piotrkowie Trybunalskim i Lublinie. W sumie tarnowska spółka ma osiem punktów sprzedaży, zlokalizowanych głównie na południu kraju. Jak podkreśla zarząd, nowe placówki zaczną przynosić zyski dopiero po 6–7 miesiącach od otwarcia. Spółka nie planuje w tym roku uruchamiania kolejnych hurtowni.