Projekt ustawy o powołaniu spółek wypłacających akcjonariuszom regularnie dywidendy z zysków z zarządzania nieruchomościami utknął w Sejmie, tymczasem z parkietu zostanie niebawem zdjęta firma, która w zamierzeniu miała działać w podobnym modelu – Globalworth Poland.
Główny akcjonariusz (kontroluje 77,5 proc. kapitału), notowany w Londynie Globalworth Holding, obejmie nowe papiery o wartości blisko 350 mln euro po kursie 1,6 euro, czyli 6,9 zł. Ponadto przejmie pakiet od połduniowoafrykańskiego Growthpointu (21,6 proc.) w zamian za własne akcje. Po tych transakcjach W efekcie Globalworth Holding stanie się właścicielem 99 proc. akcji polskiego Globalworthu i zamierza wykupić przymusowo właścicieli 1 proc.
Emisja prywatna dla Globalworth Holdingu ma zostać zakończona 12 kwietnia, do wymiany walorów ma dojść zaraz po tym.
Globalworth Poland zadebiutował wiosną 2017 r. Jak na inwestycji wyszli inwestorzy, którzy kupowali w IPO akcje „sztucznego REIT-u? Walory były sprzedawane po 5,7 zł. W trakcie promocji oferty spółka obiecała inwestorom pierwszą dywidendę w 2018 r. – wypłata miała stanowić 65 proc. FFO (wynik operacyjny pomniejszony o koszty finansowania bankowego i nieuwzględniający przeszacowań wartości portfela nieruchomości), co było prognozowane na 0,07 euro na akcję, czyli 29 gr.
Jesienią ub.r. spółka została przejęta przez Globalworth Holding, ale z powodu dużej emisji i rozwodnienia dywidenda skurczyła się do zaledwie 11 gr na walor. Niejako na osłodę spółka uatrakcyjniła politykę dywidend, zapowiadając wypłatę co pół roku co najmniej 90 proc. FFO. W styczniu br. wypłaciła dywidendę zaliczkową 0,08 euro na akcję (34 gr na papier), a niedawno zarząd zapowiedział, że nie planuje żadnej kolejnej wypłaty w tym roku – teraz już wiadomo dlaczego.