Jeden z inwestorów, czytelnik „Parkietu", zwrócił się do nas z zapytaniem, dlaczego w Polsce to Santander Consumer Bank, a nie giełdowy BZ WBK, skupia się na oferowaniu wysokomarżowych produktów consumer finance. Sprawa byłaby nieistotna, gdyby nie fakt, że BZ WBK nie jest jedynym właścicielem SCB. Ma 60 proc. udziałów w tej spółce, a pozostałe należą do hiszpańskiego Santandera, głównego akcjonariusza BZ WBK.
Spory udział w wyniku
Consumer finance to atrakcyjna część bankowego biznesu. Polega na sprzedaży głównie kredytów gotówkowych, ratalnych, samochodowych i kart kredytowych. Zapewnia wyższy zwrot z kapitałów własnych, co jest szczególnie ważne w obliczu wysokich wymogów kapitałowych i po wejściu podatku bankowego.
- Z pewnością bardziej przejrzysta jest sytuacja, kiedy podmiot giełdowy kontroluje 100 proc. biznesu, ale SCB to instytucja o innym niż BZ WBK profilu – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego. SCB to typowy bank consumer finance, sprzedający głównie produkty kredytowe w sposób dostosowany do ich charakteru, czyli przez detalistów, np. poprzez sieci handlowe, niespecjalizujący się w rachunkach bieżących i nieproponujący pełnej oferty produktów detalicznych.
SCB trafił do grupy BZ WBK w lipcu 2014 r. i jest to skutek decyzji Komisji Nadzoru Finansowego, która w grudniu 2012 r. zatwierdziła fuzję BZ WBK i Kredyt Banku. Santander zobowiązał się wówczas do uporządkowania struktury i działalności swoich podmiotów zależnych w Polsce, w tym doprowadzenia do uczynienia SCB podmiotem bezpośrednio zależnym od BZ WBK.
Rok 2017 był dla SCB udany – zysk przed opodatkowaniem zwiększył się aż o 34 proc., do 823 mln zł, co stanowiło jedną czwartą całego zysku przed opodatkowaniem grupy BZ WBK. Wynik SCB mocno urósł, ale w dużej mierze wynikało to z niższych kosztów ryzyka i wyższych pozostałych dochodów po sprzedaży portfela kredytów nieregularnych. Wynik odsetkowy urósł, ale prowizyjny mocno spadł. Na koniec roku bank miał 16 mld zł należności brutto, o 3,3 proc. więcej niż rok wcześniej.