W pierwszych tygodniach tego roku różnie bywało z nastrojami na rynkach, ale summa summarum był to bardzo dobry okres dla inwestorów i jeśli ktoś przekonał się do akcji na początku stycznia, to dziś może liczyć dwucyfrowe stopy zwrotu. Zmienność podsycała polityka Donalda Trumpa, w tym przede wszystkim cła. Inwestorzy przejmowali się nimi jednak dość krótko. Teraz ważą się losy Ukrainy, a dokładniej – udziału Europy w rozmowach rozejmowych. Sprawa ma oczywiście nie tylko wymiar biznesowy. Tymczasem w drugą połowę lutego wchodzimy w nieco dziwnym spokoju.
Pokój za surowce
Ten rok – jak przekonywał nowy prezydent Stanów Zjednoczonych – ma przynieść koniec wojny między Ukrainą i Rosją. Na ile będzie on trwały i jaki kształt przybierze, powinniśmy się niebawem przekonać. „Gra” pod zakończenie konfliktu była dość prosta – od początku roku widać zwiększone zainteresowanie europejskimi spółkami, w tym Polski i krajów naszego regionu, a także silniejsze euro. Rozmowy o pokoju toczą się jednak między Stanami Zjednoczonymi a Rosją, z pominięciem Europy i Ukrainy. W niedzielę odbył się nadzwyczajny szczyt europejskich przywódców w Monachium, w którym uczestniczył także prezydent Ukrainy.
Jak na razie wygląda niestety na to, że Donald Trump nie zamierza oglądać się na europejskich sojuszników i Ukrainę, uprawiając politykę faktów dokonanych, a na głównego zwycięzcę wychodzi Rosja. Co na to Europa, związana ze Stanami Zjednoczonymi m.in. sojuszem NATO?
– Zaognienie relacji USA–Europa stało się w naszej ocenie najpoważniejszym ryzykiem 2025 r. Obawiamy się, że pierwsza ocena rynkowa przebiegu rozmów prezydenta Trumpa z Władimirem Putinem i wystąpienia JD Vance’a w Monachium jest błędna – komentuje Kamil Cisowski z DI Xeliona.