Początek sierpnia na rynkach akcji wpisuje się w „najlepsze” niedźwiedzie tradycje związane z tym sezonem roku. Wraz z tąpnięciem na giełdach weteranom rynkowym przypomnieć się mogły takie dramatyczne epizody, jak sierpień 2011 r. (obawy przed drugim dnem globalnego kryzysu finansowego), sierpień 2015 r. (między innymi obawy o chińską gospodarkę) lub – sięgając jeszcze dalej – sierpień 1998 r. (kryzys rosyjski, a potem upadek gigantycznego funduszu hedgingowego LTCM, w ratowanie którego musiał włączyć się sam Fed).
Mimo że tradycyjny sezon na niedźwiedzie dopiero się de facto rozpoczyna i ma się rozciągnąć na wrzesień–październik (w roku wyborów prezydenckich zwykle przedłużał się właśnie na cały październik), indeks S&P 500 zdążył już powiększyć skalę przeceny od szczytu do prawie 10 proc. (w cenach śródsesyjnych), a nasz WIG do kilkunastu procent.
Wystrzał indeksu strachu
„Indeks strachu” VIX, obrazujący oczekiwaną przez rynek opcji zmienność S&P 500, w „czarny poniedziałek” 5 sierpnia wystrzelił do 38 pkt na zamknięciu sesji (w jej trakcie był nawet powyżej… 60). Tym samym tegoroczny letni sztorm dołączył już do elitarnego grona zaledwie ośmiu historycznych przypadków od początku lat 90., w których VIX osiągał co najmniej takie wartości na zamknięciach sesji.
Jakie wnioski płyną z porównania obecnego wystrzału „indeksu strachu” z tymi epizodami sprzed lat? Jeśli jako wskazówkę przyjąć uśrednione zachowanie VIX-a, to pocieszające może być to, że na tym etapie najbardziej szokujący skok zmienności jest już chyba za nami. Jednocześnie trudno tu jednak dopatrzyć się obietnicy równie błyskawicznego powrotu do rynkowej sielanki sprzed tąpnięcia. Według naszego wykresu historyczną normą był ponowny wzrost „indeksu strachu” po chwilowym uspokojeniu w trakcie kolejnych kilkunastu sesji po pierwszym ataku zmienności. Kiedy owa zmienność osiągała wreszcie punkt kulminacyjny, potem nie powracała jednak nagle do niskich poziomów. Normalizacja rozłożona była w czasie na miesiące, a po drodze zdarzały się jeszcze przejściowe „podskoki”.