Polskie indeksy są w tym roku jednymi z najsilniejszych w Europie. Jest spora szansa na to, że w kolejnych miesiącach taki stan się utrzyma.
Napływy, niskie wyceny
Coraz więcej wskazuje na to, że zamiast recesji w światowej i amerykańskiej gospodarce – przynajmniej w perspektywie najbliższych kwartałów – czeka nas raczej tzw. miękkie lądowanie. Z krótkimi przerwami rynki akcji i obligacji zyskują w tym roku, a na tych pierwszych nie trzeba było być szczęściarzem, by zarobić przynajmniej kilkanaście procent. Rynkowymi gwiazdami, podobnie jak przed cyklem podwyżek stóp procentowych, znów są spółki technologiczne – Nasdaq przebił już 30 proc. O ile w zeszłym roku bywały momenty, w których krajowe indeksy akcji zamykały globalne zestawienia, o tyle w tym roku należą do czołówki, szczególnie na tle Europy. Czy jednak już blisko 20-proc. zwyżki nie zbliżają nas do wyczerpania tegorocznego potencjału polskich akcji? Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycji Investors TFI, zaznacza, że na perspektywy GPW trzeba patrzeć przez pryzmat rynków zagranicznych. – Tak jak na rozpoczęcie trwającego od połowy października ubiegłego roku trendu wzrostowego na GPW wpływ wywarło zachowanie innych rynków, tak i jego zakończenie będzie uzależnione od zmiany trendów na głównych światowych parkietach. Ustanowienie nowych rekordów na giełdach w Paryżu czy Frankfurcie oraz najwyższych poziomów od roku na Wall Street wspiera scenariusz kontynuacji wzrostów na naszej giełdzie – przyznaje ekspert Investors TFI. Jak zauważa, teoretycznie (zgodnie z historycznymi przykładami) bliski zeru poziom dynamiki wzrostu gospodarczego (i u nas i w całej Europie) powinien oznaczać prawdziwą recesję i być tożsamy z bessą na rynku akcji. Tym razem jest jednak inaczej. – Niska dynamika PKB dziś jest konsekwencją jej zbyt wysokiego poziomu w latach 2021–2022. Mamy do czynienia z rozliczeniem po czasach pandemicznej ekspansji, a nie z prawdziwą recesją, gdy firmy prześcigają się w ograniczaniu kosztów zatrudnienia oraz rezygnują z inwestycji. Dlatego mogę sobie wyobrazić scenariusz, w którym po wyprzedaniu zalegających dziś w magazynach zapasów światowa produkcja przemysłowa oraz handel zaczną się odbudowywać – mówi Niedzielewski. Takie odbicie w przemyśle korespondowałoby z dzisiejszą siłą rynków akcji i wspierałoby kontynuację wzrostów.
Czytaj więcej
Powrót hossy na warszawską giełdę sprawił, że przybyło spółek, których kursy notują historyczne rekordy. Czy ich akcje mają szanse na kontynuowanie pozytywnego trendu?
– Nadal możliwy jest także scenariusz prawdziwej, pełnoobjawowej recesji, która byłaby rezultatem m.in. rekordowo szybkiego i silnego zacieśnienia polityki monetarnej na całym świecie (poza pęknięciem bańki na rynku obligacji oraz baniek spekulacyjno-wycenowych na akcjach czy kryptowalutach negatywne konsekwencje wysokich stóp dla gospodarek i firm okazały się jak na razie dość ograniczone). Taka recesja oznaczałaby zakończenie obecnego trendu wzrostowego tak na Wall Street, jak i w Polsce – podkreśla Niedzielewski. Jak zaznacza, na razie jest ona jednak jedynie teoretycznym zagrożeniem. Dopóki to się nie zmieni, dopóty trend wzrostowy ma prawo trwać.