Krajowe indeksy w poniedziałek wysunęły się na czoło zestawienia europejskich giełd. Na głównych rynkach nastroje nie były aż tak dobre. Wspomniane DAX oraz CAC 40 pod koniec dnia lekko traciły.
Nastrojów w Warszawie nie zmąciły poranne słabe dane o produkcji przemysłowej w kwietniu, która według odczytu GUS-u spadła o 6,4 proc. rok do roku przy oczekiwanym spadku o 3,5 proc. We wtorek uwaga rynku polskiego będzie jeszcze koncentrowana na jutrzejszym odczycie sprzedaży detalicznej z Polski. – Ważniejsze jednak mogą być tendencje globalne. Te będą zależeć od takich danych jak wstępne indeksy PMI dla usług i przemysłu z Niemiec, Francji, całej strefy euro oraz z USA, indeks Ifo z Niemiec, amerykański PKB za I kwartał czy tamtejsze wskaźniki koniunktury jak indeks Fed z Richmond – wymieniają zarządzający MM Prime TFI.
Zamieszanie w USA
Ten tydzień będzie też obfitował w informacje z USA. W środę opublikowany będzie protokół z posiedzenia FOMC. Dodatkowo inwestorzy wyczekują wieści o postępach w negocjacjach o podniesieniu limitu amerykańskiego zadłużenia. Tymczasem przy Wall Street S&P 500 również staje przed zadaniem. „O ile S&P 500 walczy obecnie o przebicie ważnego oporu przy 4200 pkt, tak Nasdaq pokonał analogiczny opór i wybił się już z konsolidacji ponad tydzień temu. Dobre zachowanie rynku amerykańskiego oraz dotarcie niemieckiego DAX do historycznych szczytów z przełomu 2021/2022 r. sprzyjało zachowaniu krajowego rynku akcji” – komentowali analitycy BM BNP Paribas.
Jak tłumaczą eksperci, wciąż jeszcze tematem numer jeden dla amerykańskich inwestorów jest kwestia zadłużenia USA – nadal nie zostało wypracowane porozumienie w tej kwestii, chociaż wiele wskazuje na to, że już niedługo może do niego dojść. „Przed nami kluczowe spotkanie prezydenta Bidena z Kevinem McCarthym. Obawy może wzbudzać postawa sekretarz skarbu Janet Yellen, która podkreśla, jak pilna jest ta sprawa. Im bliżej jesteśmy początku czerwca i kwestia długu pozostaje nierozwiązana, tym większy niepokój będzie narastał wśród inwestorów” – tłumaczą analitycy BM mBanku. Ich zdaniem uczestnicy rynku potrzebują realnych dowodów na to, że sytuacja zmierza w dobrym kierunku i zapewnienia Joe Bidena o bezpieczeństwie finansowym USA z czasem mogą tracić na wiarygodności. Zdaniem szefującej amerykańskiemu Departamentowi Skarbu Janet Yellen nieprzekraczalny termin dla podniesienia limitu zadłużenia to 1 czerwca – potem USA będą musiały ogłosić bankructwo, gdyż zabraknie środków na obsługę długu. – Zapewne faktyczny „sądny dzień” miałby miejsce nieco później, bo wiadomo, że politykom lepiej nie dać ostatnich dostępnych pięciu minut – komentuje Przemysław Kwiecień z XTB. – W mojej ocenie teatr polityczny będzie zatem rozgrywany do końca maja, gdyż żadnej stronie nie zależy choćby na technicznym bankructwie USA, które wywołałoby niepotrzebne zamieszanie (choć zapewne znacznie mniejsze niż wynikające ze straszenia przez Yellen czy niektóre firmy i organizacje) – twierdzi. Kwiecień przypomina, że zamieszanie związane z limitem zadłużenia to powtarzająca się regularnie polityczna gra i choć w polityce zawsze trzeba dopuścić możliwość deficytu zdrowego rozsądku, nie wydaje się, aby ten wątek miał długoterminowe znaczenie dla walut.
Amerykański rynek akcji pozostaje stabilny, jednak na rynku obligacji obserwujemy zwyżki rentowności. Oprocentowanie papierów dziesięcioletnich jest obecnie najwyżej od dwóch miesięcy. „Podczas gdy niepewność polityczna wydaje się być w dużej mierze odsunięta na bok, oczekiwania dotyczące podwyżek stóp procentowych w USA również wzrosły, a odporność ostatnich danych gospodarczych pomogła pchnąć rentowności amerykańskich obligacji w górę, ponieważ o ile nie dojdzie do wpadki politycznej, możemy zobaczyć, że Fed będzie chciał ponownie podnieść stopy procentowe w czerwcu lub przynajmniej zasygnalizować jastrzębie stanowisko” – twierdzą eksperci CMC Markets.