6. Polska hamuje silniej niż region
Marcin Sulewski, ekonomista w IPOPEMA Securities
Wzmożonej presji inflacyjnej towarzyszy hamowanie gospodarki, które nad Wisłą jest wyraźniejsze w porównaniu z innymi krajami regionu. Jak zauważa Marcin Sulewski z Ipopemy Securities, dane o PKB za IV kw. dobitnie pokazują trend, w jakim podążają gospodarki regionu Europy Środkowej i Bałkanów. – Jednym z czynników tłumaczących głębsze hamowanie w Polsce, Czechach czy na Węgrzech może być skala i tempo zaostrzania polityki pieniężnej. Podwyżki stóp nastąpiły wcześniej i były większe niż w przypadku pozostałych państw – komentuje specjalista, według którego wpływ działań banków centralnych na gospodarki będzie odczuwalny również w 2023 r.
MAKROEKONOMIA/POLSKA
7. Budowanych mieszkań będzie ubywać
Krzysztof Pado, zastępca dyrektora w DM BDM
Na inne niekorzystne zjawisko w gospodarce wskazuje Krzysztof Pado z DM BDM. Po tym, jak w połowie 2022 r. liczba mieszkań w budowie sięgnęła 882 tys., zaczęła systematycznie się obniżać. Jego zdaniem na to, że tendencja ta nabierze jeszcze tempa, wskazuje skala spadku liczby rozpoczynanych budów.
– Przyczyni się do tego fakt, że w 2023 r. kończonych będzie wiele inwestycji rozpoczętych w hossie z 2021 r. – argumentuje specjalista.
MAKROEKONOMIA/POLSKA
8. Oto remedium na demografię
Krzysztof Cesarz, zarządzający w Skarbcu TFI
Tymczasem w dłuższym terminie zagrożeniem dla krajowej gospodarki może być kurczenie się zasobów siły roboczej. Jak oblicza GUS, na koniec 2022 r. liczba ludności w Polsce była o 141 tys. niższa niż w 2021 r. Zdaniem Krzysztofa Cesarza ze Skarbca TFI to tylko kolejne potwierdzenie zachodzących nad Wisłą zmian demograficznych. – Według prognozy GUS należy oczekiwać stopniowego wyludniania się miast i wsi: w 2050 r. w Polsce mieszkać ma około 34 mln ludzi. Skutki dla polskiej gospodarki będą dość jednoznaczne – zauważa zarządzający.
Pracodawcy powinni oczekiwać spadku podaży siły roboczej, a więc także wzrostu kosztów pracy. Jednocześnie społeczeństwo będzie się starzało, a to oznacza spadek udziału osób zdolnych do pracy. Warto jednak zwrócić uwagę na zmiany technologiczne, jakie będą temu towarzyszyły. Jak ocenia Cesarz, prognozowany wzrost liczby robotów wykorzystywanych w przemyśle nie musi w tym kontekście oznaczać wzrostu bezrobocia. – Może on stanowić naturalne zastępstwo dla zmniejszającej się populacji. W tym kontekście bardziej niż zagrożeniem roboty mogą być dla naszej gospodarki szansą – podsumowuje specjalista.
MAKROEKONOMIA/POLSKA
9. Chude miesiące przed konsumentami
Kamil Pastor, ekonomista PKO BP
Wracając do bardziej bieżących prognoz, nie sposób nie wspomnieć o widocznym w napływających danych wyraźnym spadku popytu konsumpcyjnego. W IV kw. 2022 r. spożycie gospodarstw domowych obniżyło się rok do roku o 1,5 proc., co było pierwszym spadkiem od czasu pandemii. Jak podkreśla Kamil Pastor z banku PKO BP, w styczniu spadek sprzedaży detalicznej był widoczny już niemalże we wszystkich kategoriach, w tym w żywności. – Już w II połowie 2022 r. obniżające się realne dochody gospodarstw domowych przekładały się na niższy popyt konsumpcyjny – zauważa ekonomista.
Jak dodaje, zjawisko to było tuszowane przez impuls popytowy wynikający z napływu uchodźców z Ukrainy. Jednak według niego w nadchodzących miesiącach w ujęciu rok do roku efekt ten zaniknie. To oznacza, że krajowego konsumenta mogą czekać chude miesiące, a pewnej poprawy sytuacji można spodziewać się pod koniec tego roku – dopiero wówczas obniżanie się inflacji pozwoli na poprawę realnych dochodów.
RYNKI/EUROPA
10. Nad Renem trwa wojenna hossa
Wojciech Szymon Kowalski, ekonomista
Beneficjentów wojny nie brakuje na rynkach akcji, i to nie tylko ze względu na popyt uchodźców. Być może najlepszym przykładem jest Rheinmetall, niemiecki producent uzbrojenia, której akcje od przedednia rosyjskiej inwazji na Ukrainę podrożały o 170 proc. Jak zauważa ekonomista Wojciech Szymon Kowalski, szeroka oferta produktowa spółki obejmująca od broni i amunicji przez pojazdy bojowe po systemy przeciwlotnicze idealnie wpisuje się w charakter toczącej się wojny konwencjonalnej. – Jednocześnie w oczy rzuca się mocno ograniczona konkurencja, bo atrakcyjnych spółek z tak wyraźną ekspozycją na sektor zbrojeniowy brakuje – zauważa specjalista.
Jego zdaniem w najbliższych miesiącach będziemy obserwować próby zaspokajania ogromnego głodu amunicji. Na potrzeby zaopatrywania Ukrainy USA sięgają po nią do swoich magazynów na całym świecie, a zapotrzebowanie na produkty Rheinmetallu dodatkowo wzrośnie po tym, jak dostaw broni i amunicji odmówili Szwajcarzy. Jednocześnie spółka szybko się rozwija. Pod koniec 2022 r. przejęła hiszpańską firmę Expal, chce zwiększyć moce wytwórcze amunicji, a w planach jest budowa w Ukrainie i/lub Niemczech fabryki czołgów Panther.
MAKROEKONOMIA/ŚWIAT
11. Rosyjski slalom pomiędzy sankcjami?
Prof. Jacek Tomkiewicz, dziekan Akademii Koźmińskiego
Jeśli chodzi o rozwijanie zasobów – nie tylko wojennych, ale i umożliwiających normalne funkcjonowanie gospodarki – to nie próżnują także Rosjanie. Jak wynika z wykresu zaproponowanego przez prof. Jacka Tomkiewicza z Akademii Leona Koźmińskiego, załamanie rosyjskiego importu nie musi wskazywać na skuteczność sankcji, mających odciąć Rosję od światowych rynków. – Porównanie danych o dynamice eksportu do Rosji i jej sąsiadów z centralnej Azji pokazuje szybko rosnący import do krajów blisko związanych gospodarczo z Rosją. Powstaje pytanie: czy w Kirgistanie tak szybko rośnie zapotrzebowanie na zmywarki, pralki i samochody, czy to raczej dowód na to, że znaleziono sposób na unikanie nałożonych sankcji? – pyta retorycznie prof. Tomkiewicz.
RYNKI/ŚWIAT
12. Co stoi za krachem na palladzie?
Wojciech Białek, analityk Oanda TMS Brokers
Konsekwencje rosyjskiej inwazji na Ukrainę można znaleźć także w wydarzeniach, które na pierwszy rzut oka nie wydają się mieć z nią związku. Jako przykład Wojciech Białek z Oanda TMS Brokers wskazuje na krach na rynku palladu. Rozmiary opuszczonej na początku tego roku dołem szczytowej konsolidacji sugerują kontynuację przeceny do okolic 1000 dol. za uncję. Zdaniem analityka za załamanie najwyraźniej odpowiada fakt, że ktoś dosyć rozpaczliwie próbuje wyprzedawać zasoby tego metalu szlachetnego. – Jego dwoma zdecydowanie największymi producentami są RPA i Rosja, bo Kanada i USA produkują go już kilkukrotnie mniej. Nie sądzę, by w tym przypadku wyprzedaży dokonywała RPA – sugeruje Białek.
RYNKI/ŚWIAT
13. Giełda w Tokio chce wrócić do hossy
Tomasz Tarczyński, prezes zarządu Opoki TFI
Tymczasem wygenerowanie sygnału zmiany tendencji może być bliskie w przypadku innej bessy. Jak zauważa Tomasz Tarczyński z Opoki TFI, o ile hossę widać w notowaniach ustanawiających ostatnio rekordy indeksów takich jak francuski CAC czy brytyjski FTSE100, o tyle wykres indeksu giełdy japońskiej od kilkunastu miesięcy tkwi w tendencji spadkowej.
– Nikkei 225 atakuje linię tego trendu, a jeżeli ją przełamie, to będzie miał otwartą drogę do wyraźnych zwyżek. W zasięgu zdecydowanie jest szczyt wszech czasów ustanowiony ponad 30 lat temu, bo w 1989 r., choć obecne notowania wciąż jeszcze dzieli od niego spory dystans – zauważa Tarczyński.
RYNKI/ŚWIAT
14. Ostrzeżenie dla rynku biur z Kalifornii
Piotr Żółkiewicz, zarządzający Zolkiewicz & Partners
Na koniec warto przyjrzeć się rynkowi powierzchni biurowych w San Francisco, bo jego problemy mogą być oznaką szerszego zjawiska. Jak zauważa Piotr Żółkiewicz z funduszu Zolkiewicz & Partners, około jedna czwarta powierzchni stoi tam pusta, podczas gdy tuż przed pandemią było to 3,7 proc. Dane z kart dostępowych pracowników pokazują, że wskaźnik realnego wykorzystania powierzchni biurowych w mieście to obecnie ledwie 39 proc.
– To najniższy wynik ze wszystkich dziesięciu największych metropolii w USA. Jedną z przyczyn jest to, że San Francisco jest macierzą wielu firm technologicznych, które na tle innych branż mają większą łatwość wprowadzenia pracy całkowicie zdalnej lub hybrydowej – zauważa zarządzający.
Duzi pracodawcy w mieście, tacy jak Alphabet czy bank Wells Fargo, wprowadzili politykę trzech dni w biurze w ciągu tygodnia, a wiele mniejszych firm w ogóle nie oczekuje od pracowników powrotu do biura. W poprzednich dwóch latach wiele firm ograniczyło metraż powierzchni biurowej w mieście lub pozwoliło wygasnąć umowom najmu całkowicie. Jak przypomina Żółkiewicz, od początku roku widać więcej przypadków niewypłacalności globalnych funduszy nieruchomości, za które odpowiadają problemy dotyczące rynku biurowego (przykład to należący do PIMCO Columbia Property Trust).
– Wygląda na to, że najnowsze i najlepsze budynki o wysokim standardzie, najlepszej lokalizacji i ciekawej koncepcji architektonicznej sobie poradzą, ale budynki gorszych klas oraz położone na przedmieściach mogą w kolejnych latach stanowić poważne i systemowe zagrożenie dla banków. Te ostatecznie mogą zostać z niespłaconymi pożyczkami i kluczami do pustych biurowców – ostrzega finansista.