Na pierwszy rzut oka to wynik zdecydowanie powyżej oczekiwań większości ekonomistów (mediana szacunków w ankiecie „Parkietu” wynosiła 3 proc.). Ale witalność polskiej gospodarki w obliczu paneuropejskiego spowolnienia jest pozorna. Struktura wzrostu PKB była bowiem jednoznacznie rozczarowująca.
Spożycie w sektorze gospodarstw domowych wzrosło realnie o zaledwie 0,9 proc. rok do roku, po 6,4 proc. kwartał wcześniej. Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych konsumpcja okazała się nawet o 0,7 proc. mniejsza niż kwartał wcześniej. Dla porównania, przed wstępnym szacunkiem PKB, który GUS opublikował trzy tygodnie temu (wtedy oceniał wzrost PKB na 3,5 proc. rok do roku), ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści sądzili, że konsumpcja w III kwartale wzrosła o 2,3 proc. rok do roku. – Znacząco wzrosły szanse, że za moment zobaczymy recesję w konsumpcji – ocenia Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku.
Czytaj więcej
W listopadzie inflacja nieoczekiwanie zmalała. Pierwszy raz od czterech lat znalazła się nawet niżej niż szacowali najwięksi optymiści. Szczytu jednak jeszcze nie minęła. Na domiar złego, inflacja bazowa wciąż przyspiesza.
Tąpnięcie wydatków konsumpcyjnych w III kwartale w stosunku do poprzedniego kwartału łatwo wyjaśnić wysoką inflacją, obniżającą siłę nabywczą dochodów gospodarstw domowych. Dziwić może jednak ostre wyhamowanie wzrostu konsumpcji w ujęciu rok do roku, który napędzać powinien napływ uchodźców z Ukrainy. Jednym z wyjaśnień tej zagadki może być to, że wydatki nierezydentów GUS może zaliczać do eksportu. Jego realna wartość w III kwartale wzrosła zaś o 6,9 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,2 proc. kwartał wcześniej. To najlepszy wynik od roku, co kontrastuje ze spowolnieniem w europejskiej gospodarce.