Czterodniowy tydzień pracy to co najwyżej przywilej dla nielicznych

Nawet zwolennicy skrócenia czasu pracy przy zachowaniu niezmienionych płac przyznają, że taka reforma na poziomie całego kraju musiałaby być rozłożona w czasie, aby nie wpłynęła negatywnie na gospodarkę i jakość życia w Polsce.

Publikacja: 06.09.2022 21:00

Czterodniowy tydzień pracy to co najwyżej przywilej dla nielicznych

Foto: AdobeStock

Do wyborów będziemy mieli precyzyjny projekt pilotażu czterodniowego tygodnia pracy – zapowiadał w lipcu przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Jak podkreślał, takie skrócenie czasu pracy nie jest „odpowiedzią na dziś”, ale oceniał, że w tym kierunku zmieniała się będzie sytuacja na rynku pracy, m.in. pod wpływem automatyzacji. Ta wypowiedź pobudziła w Polsce debatę, która na świecie toczy się od lat.

Wypowiedź byłego przewodniczącego Rady Europejskiej, choć wpisuje się w logikę kampanii wyborczej, nie została odebrana jako czcza obietnica. Mniej więcej miesiąc wcześniej najszerzej jak dotąd zakrojony eksperyment terenowy, który ma sprawdzić gospodarcze i społeczne implikacje tak skróconego tygodnia pracy, ruszył bowiem w Wielkiej Brytanii. Wcześniej podobne badania były prowadzone w innych krajach, m.in. Islandii. Nawet bez badań łatwo się domyślić – choć takie sondaże też oczywiście prowadzono – że zdecydowana większość pracowników chciałaby pracować mniej, gdyby nie wiązało się to ze spadkiem zarobków. A to jest sedno koncepcji czterodniowego tygodnia pracy. W przeciwnym przypadku, tzn. z proporcjonalnym obniżeniem płac, byłoby to tylko zmniejszenie wymiaru etatu.

Niejasna koncepcja

O to, jakie byłyby prawdopodobne skutki skrócenia w Polsce tygodnia pracy w przewidywalnej przyszłości, zapytaliśmy grono wybitnych ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”. Wyniki naszej sondy pokazują przede wszystkim jedno: koncepcja czterodniowego tygodnia pracy jest niejasna.

Czytaj więcej

Czy krótszy tydzień pracy ma szanse się sprawdzić?

– Poza ogólnym hasłem nikt jak dotąd nie określił, jak takie ograniczenie czasu pracy miałoby w praktyce funkcjonować. Czy dotyczyłoby wszystkich branż? Czy szłoby w parze z czterodniowym tygodniem nauki? Czy pracownicy mogliby przepracować piąty dzień w formie nadgodzin? – zastanawia się dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA. – Przede wszystkim jednak nie jest oczywiste, jak w dłuższym okresie funkcjonować miałoby utrzymanie „pięciodniowego” poziomu wynagrodzenia. Ile miałyby wynosić „pięciodniowe” pensje dla nowozatrudnionych w czterodniowym trybie? Pracodawcy prędzej czy później dostosują poziom wynagrodzeń – jeśli nie w ujęciu nominalnym, to w wymiarze realnym – do warunków rynkowych, a „niezmienione płace” będą prawnie mogły jedynie funkcjonować w odniesieniu do płacy minimalnej – dodaje.

Takich zastrzeżeń jest więcej. Warto o tym pamiętać, analizując wyniki naszej sondy, choć staraliśmy się przedstawić uczestnikom do oceny możliwie jednoznaczne tezy. Pierwsza z nich brzmiała: „Wprowadzenie w Polsce w najbliższych latach czterodniowego tygodnia pracy (praca przez 32 godziny tygodniowo przy zachowaniu niezmienionych płac) miałoby w przeważającej mierze pozytywne konsekwencje gospodarcze i społeczne”.

Z tym zdaniem zgodziło się zaledwie sześcioro (niespełna 17 proc.) spośród 36 ekonomistów, którzy wzięli udział te tej rundzie panelu eksperckiego. Przy tym nawet oni zastrzegali zwykle, że bilans korzyści i kosztów takiej reformy byłby bardziej pozytywny, gdyby była rozłożona w czasie i gdyby towarzyszyły jej dodatkowe zmiany, np. zwiększające dostępność lekarzy i nauczycieli.

– W krótszym okresie mogłoby to być trudne dla firm. Nie jestem pewna, czy rzeczywiście ludzie będą w stanie wykonać tę samą ilość pracy w cztery dni. Dlatego proces skracania tygodnia pracy powinien być raczej powolny: najpierw 38 godzin, potem 35, a potem 32 – ocenia prof. Anna Matysiak z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. – W dłuższym okresie skrócenie tygodnia pracy miałoby szansę podnieść jakość życia ludności, równowagę między pracą a rodziną, może nawet ludzie decydowaliby się częściej na kolejne dziecko (z naciskiem na „może”). Więcej kobiet mogłoby bowiem pracować, a ojcowie mogliby się w większym stopniu angażować w opiekę. Pozwoliłoby to także na wykorzystanie potencjału pracy i kwalifikacji kobiet, który teraz nie jest wykorzystywany, gdyż kobiety albo rezygnują z pracy, albo wybierają prace prostsze i mniej wymagające, które łatwiej połączyć z opieką nad dziećmi – tłumaczy ekonomistka. – Krótszy czas pracy, zgodnie z licznymi badaniami, to również mniejsze emisje dwutlenku węgla oraz możliwości zwiększenia aktywności społecznej i politycznej pracowników – przekonuje z kolei dr Maciej Grodzicki z Uniwersytetu Jagiellońskiego, jeden z założycieli Polskiej Sieci Ekonomii.

Wnioski mało uniwersalne

Aż 26 uczestników naszej sondy (72 proc.) nie sądzi jednak, aby wprowadzenie w Polsce czterodniowego tygodnia pracy w najbliższej przyszłości miało w przeważającej mierze pozytywne skutki. – Eksperymentowanie z czterodniowym dniem pracy jest potrzebne. Jednakże formuła 32 godzin pracy przy tym samym poziomie wynagrodzeń oznacza de facto znaczący wzrost wynagrodzeń, przy wyzwaniach produktywności i harmonizacji działalności, które zostają w całości po stronie przedsiębiorstw i organizacji. Polska gospodarka jest w znaczącym stopniu umiędzynarodowiona, co oznacza nie tylko konkurencję z dostawcami z innych krajów, ale także konieczność dopasowania się do rytmu pracy korporacji globalnych – zauważa prof. Wojciech Czakon z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Akademii Nauk.

Większość ankietowanych przez nas ekonomistów ma wątpliwości, czy w skali całej gospodarki wystąpiłby efekt, na który wskazywały eksperymenty prowadzone na poziomie firm lub innych organizacji: że wydajność pracowników wzrosłaby na tyle, aby skompensować krótszy czas pracy. Gdyby tak się nie stało, skrócenie tygodnia pracy byłoby tożsame z podniesieniem jednostkowych kosztów pracy. To zaś prowadziłoby (przy innych warunkach niezmienionych) do wzrostu cen i spadku siły nabywczej płac. Ekonomiści nie wierzą też, aby skrócenie tygodnia pracy mogło prowadzić do wzrostu zatrudnienia. Z taką tezą zgodziło się zaledwie 17 proc. ankietowanych.

Choć uczestnicy naszego panelu ekonomistów w większości uważają, że czterodniowego tygodnia pracy nie należy pochopnie wprowadzać w całej gospodarce, to dostrzegają powody, które mogą skłaniać pracodawców do takich zmian w organizacji pracy. To z czasem będzie prowadziło do spadku średniego czasu pracy w Polsce, ale nie będzie oznaczało realizacji postulatu „czterodniowego tygodnia pracy”. Będzie to raczej przywilej części pracowników. Zmiany zresztą prawdopodobnie nie będą szybkie. Z tezą, że „niezależnie od zmian w kodeksie pracy, w horyzoncie 10–15 lat normą dla osób zatrudnionych w Polsce będzie praca przez 32 godziny w tygodniu”, zgodziło się zaledwie 14 proc. ankietowanych. Większość, niemal 53 proc., nie ma na ten temat wyrobionego zdania, a 33 proc. odpowiedziało przecząco.

O panelu ekonomistów: poszukiwanie nici porozumienia

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”, który zainaugurowaliśmy już ponad dwa lata temu, jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki. Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 60 wybitnych polskich ekonomistów z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Tę grupę ekspertów mniej więcej raz na miesiąc prosimy o opinie i komentarze dotyczące aktualnych zagadnień z zakresu szeroko rozumianej polityki gospodarczej. Takie badania opinii cenionych ekonomistów pozwalają na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych. Stanowią też swego rodzaju forum wymiany idei. Dotychczas uczestnicy naszego panelu ocenili i skomentowali około 80 tez i propozycji. Szczegółowe wyniki wszystkich ankiet można znaleźć na stronie www.klubekspertow.rp.pl.

Analizy rynkowe
Spółki z WIG20 w odwrocie. Kiedy znów wrócą do łask?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Analizy rynkowe
Na giełdzie w Warszawie nie widać końca korekty
Analizy rynkowe
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie
Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Analizy rynkowe
W 2024 r. spółki mają pod górkę. Które osiągną cele?
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Interpretowanie wyniku wyborów w USA