#WykresDnia: Inflacja – Zimbabwe na czele

Realna inflacja w Zimbabwe to 324 proc. rocznie. Ponad trzy razy więcej niż oficjalna stopa, wynosząca 96,4 proc.

Publikacja: 13.06.2022 08:46

#WykresDnia: Inflacja – Zimbabwe na czele

Foto: Cynthia R Matonhodze/Bloomberg

Foto: parkiet.com

Według wyliczeń Steve'a Hanke, ekonomisty Johns Hopkins University, prawdziwa inflacja w Zimbabwe yo 324 proc. w skali roku. Jego zdaniem kraj powinien porzucić zimbabwańskiego dolara na rzecz amerykańskiego.

Tymczasem walcząc z szalejącą inflacją, mieszkańcy Zimbabwe patrzą od stóp do głów, usiłując kupić żywność dla swoich rodzin. W całym kraju rozeszła się pogłoska, że zdesperowani ludzie sprzedają swoje palce u stóp za gotówkę. Fałszywy raport stał się tak powszechny, że wiceminister ds. informacji Kindness Paradza odwiedził na początku tego miesiąca ulicznych sprzedawców w centrum Harare, aby go obalić. Handlowcy jeden po drugim zdejmowali buty, aby pokazać, że mają wszystkie 10 palców u nóg, gdy państwowe media Zimbabwe zarejestrowały cyfrowe śledztwo.

Paradza uznał, że historia „od stóp do głów” to mistyfikacja, podobnie jak lokalni i zagraniczni weryfikatorzy faktów. Policja aresztowała później ulicznego sprzedawcę, któremu grozi teraz grzywna lub 6 miesięcy więzienia pod zarzutem odpowiedzialności za rozpoczęcie rzekomej historii.

Ale prawdą jest, że mieszkańcom Zimbabwe coraz trudniej jest związać koniec z końcem. Według oficjalnych statystyk od początku wojny Rosji na Ukrainie inflacja Zimbabwe wzrosła z 66 proc. do ponad 130 proc. Wojnę obwinia się za wzrost cen paliw i żywności.

Wojna na Ukrainie zaostrzyła rosnącą inflację na całym świecie. Ceny konsumpcyjne w 19 krajach Unii Europejskiej, które posługują się walutą euro, wzrosły w maju o 8,1 proc., co jest rekordowym tempem w związku ze wzrostem kosztów energii i żywności. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii roczna inflacja w kwietniu osiągnęła lub była bliska 40-letniemu szczytowi wynoszącemu odpowiednio 8,3 proc. i 9 proc. Turcja zbliżyła się do cen Zimbabwe, inflacja osiągnęła w maju 73,5 proc., najwięcej od 24 lat.

W Zimbabwe skutki wojny ukraińskiej nakładają się na problemy i tak już kruchej gospodarki. Wojna „w połączeniu z naszą historyczną nierównowagą wewnętrzną stworzyła wyzwania pod względem niestabilności gospodarczej widocznej poprzez niestabilność waluty i przenoszącą się na niestabilność cen”, powiedział w maju parlamentowi minister finansów Mthuli Ncube.

Nauczyciele „nie mogą już sobie pozwolić na chleb i inne podstawowe rzeczy, to za dużo”, napisał na Twitterze Związek Postępowych Nauczycieli Zimbabwe na początku czerwca. Trzy największe związki zawodowe nauczycieli domagają się, aby rząd wypłacał im pensje w dolarach amerykańskich, ponieważ ich płaca w lokalnej walucie „maleje z dnia na dzień”.

- Z powodu wysokiej inflacji lokalna waluta załamuje się - powiedział Associated Press analityk ekonomiczny Prosper Chitambara. - Osoby prywatne i firmy nie ufają już lokalnej walucie, co wywarło presję na popyt na dolary amerykańskie. Wojna na Ukrainie po prostu pogarsza i tak już trudną sytuację.

Wielu obawia się, że Zimbabwe może powrócić do hiperinflacji z 2008 roku, która według Międzynarodowego Funduszu Walutowego osiągnęła 500 miliardów proc. W tamtych czasach plastikowe torby pełne 100 bilionów banknotów w dolarach Zimbabwe nie wystarczały na zakup podstawowych artykułów spożywczych. Katastrofa gospodarcza zmusiła ówczesnego prezydenta Roberta Mugabe do utworzenia „rządu jedności” z opozycją i przyjęcia w 2009 roku systemu wielowalutowego, w którym dolary amerykańskie i południowoafrykański rand zostały przyjęte jako prawny środek płatniczy.

Dolar amerykański nadal dominuje, a ceny w lokalnej walucie są często porównywane z kursami amerykańskiej waluty na kwitnącym nielegalnym rynku, na którym większość osób i firm otrzymuje swoją obcą walutę. W całym kraju handlarze walutami ustawiają się na ulicach i tłumnie wchodzą do centrów handlowych, machając plikami zarówno lokalnej waluty, jak i dolarów amerykańskich.

Wielu mieszkańców Zimbabwe, którzy zarabiają w lokalnej walucie, na przykład pracownicy rządowi, jest zmuszonych do pozyskiwania dolarów na nielegalnym rynku, gdzie kursy walut gwałtownie rosną, aby płacić za towary i usługi, które coraz częściej są rozliczane w dolarach amerykańskich.

Detaliści twierdzą, że rosnące stawki za dolary amerykańskie na nielegalnym rynku zmuszają ich do częstego podnoszenia cen, często co kilka dni, aby umożliwić uzupełnianie zapasów.

Niegdyś dobrze prosperująca gospodarka tego południowoafrykańskiego kraju jest nękana przez lata dezindustrializacji, korupcji, niskich inwestycji, niskiego eksportu i wysokiego zadłużenia. Zimbabwe walczy o wygenerowanie odpowiedniego napływu zielonych pieniędzy potrzebnych do jego w dużej mierze dolarowej lokalnej gospodarki.

Zwykli mieszkańcy Zimbabwe wracają do mechanizmów radzenia sobie, na których polegali w erze hiperinflacji, takich jak pomijanie posiłków. Inni kupują teraz artykuły spożywcze w mniejszych ilościach, czasem w tak maleńkich opakowaniach, że wystarczą na jeden posiłek. Miejscowi nazywają je „tsaona”, co w lokalnym języku Shona oznacza „wypadek”.

Obiecując lepsze czasy, minister finansów Ncube powiedział, że rząd „nie zawaha się działać i interweniować w celu złagodzenia wzrostu cen i zmienności kursu walutowego”. Wielu jest sceptycznie nastawionych do takich przysiąg ze strony rządu twierdząc, że nic poza cudem nie wyciągnie Zimbabwe z kryzysu gospodarczego. Nawet jednak walcząc z ciągle rosnącymi cenami wielu nie może powstrzymać się od ponurych żartów na temat sytuacji. - Wciąż mam wszystkie palce u nóg, ale nie zaszkodziłoby sprzedanie jednego - śmieje się Asani Sibanda, mieszkający w Harare. - Nadal mógłbym chodzić bez niego, ale moja rodzina przynajmniej dostałaby trochę jedzenia.

Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Trump straszy, rynki się nie boją
Analizy rynkowe
Inwestorzy na rozdrożu. Kupować drogo czy uciekać?
Analizy rynkowe
Styczniowe gwiazdy. Co je czeka?
Analizy rynkowe
Czy warto postawić na przecenione akcje?
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Analizy rynkowe
Diagnostyka ruszyła z ofertą publiczną. Warto kupić akcje?
Analizy rynkowe
Przetasowania w portfelach OFE. Kto zyskał, a kto stracił?