We wrześniu Rada Polityki Pieniężnej przyjęła Założenia polityki pieniężnej na rok 2013. Moim zdaniem skłania to nie tylko do zastanowienia się nad trafnością wskazań w nich zawartych, ale i do refleksji na temat realizacji analogicznego dokumentu sprzed roku (główne zapisy pozostały niezmienione). Ponadto, niektórzy członkowie Rady Polityki Pieniężnej sugerowali niedawno konieczność zmian celu inflacyjnego. Jak wiadomo, ten temat nie był dyskutowany podczas posiedzeń RPP i cel nie został zmieniony, ale w niniejszym tekście odnoszę się także do tego zagadnienia, gdyż jest to kluczowy element założeń.
Implementacja a główne zapisy
Od początku 2011 r. do dziś inflacja CPI pozostaje podwyższona i oscyluje w okolicach 4 proc., czyli znacznie powyżej celu (2,5 proc.). Mogłoby to sugerować, że presja inflacyjna utrzymuje się na podwyższonym poziomie. Jednak w Założeniach słusznie zauważono, że przy ocenie presji cenowej należy kierować się różnymi miarami inflacji, a zwłaszcza miarami inflacji bazowej, gdyż ułatwiają one odróżnianie zmian przejściowych od zmian trwałych i szoków podażowych od szoków popytowych (a te wymagają różnych odpowiedzi polityki pieniężnej). Wskaźniki inflacji bazowej spadły znacząco w styczniu 2012 r. i ten trend jest kontynuowany. Inflacja bazowa po wyłączeniu cen żywności i energii obniżyła się z 3,1 proc. w grudniu 2011 r. do 2,5 proc. w styczniu 2012 r., a we wrześniu wyniosła 1,9 proc. Sugeruje to, że podwyższona inflacja CPI jest w znacznej mierze spowodowana szokami podażowymi powiązanymi z kryzysem (wahania kursów walutowych, zmiany cen surowców, podwyżki podatków pośrednich). Według Założeń te szoki wprawdzie przekładają się na wyższą inflację w krótkim okresie, ale jednocześnie ograniczają ryzyko utrwalenia się inflacji na podwyższonym poziomie w średnim okresie.
W Założeniach Rada zauważa także, że jeśli pojawieniu się czynników podwyższających inflację towarzyszy pogorszenie średniookresowych perspektyw wzrostu, to ryzyko nasilenia się presji płacowej i efektów drugiej rundy jest ograniczone. Jak zatem wyglądają perspektywy wzrostu gospodarczego w Polsce? Dane z rynku pracy pogarszają się stopniowo od sierpnia 2011 r. Słabe wyniki są też notowane już od kilku miesięcy przez produkcję przemysłową i budowlano-montażową. Strefa euro jest w recesji, co negatywnie przekłada się na krajową gospodarkę. Wskaźniki koniunktury i nastrojów konsumentów poruszają się w trendzie spadkowym. Ożywieniu nie sprzyja także zacieśnienie polityki fiskalnej. Te czynniki sugerują (i to już od pewnego czasu), że gospodarka spowalnia, co ogranicza ryzyko nasilenia się presji na wzrost cen i sprzyja spadkowi inflacji do celu w średnim okresie. Co ciekawe, także oficjalne projekcje NBP (np. z marca bieżącego roku) pokazywały znaczące obniżenie tempa wzrostu gospodarczego i inflacji w 2013 r.
Optymalną stopą inflacji z punktu widzenia rynku pracy jest poziom zbliżony do ok. 4 proc., wynika z obliczeń specjalistów BZ WBK
Mimo że wymienione powyżej uwarunkowania zostały opisane w Założeniach, to można odnieść wrażenie, że Rada nie przywiązała do nich zbyt dużej wagi i w okresie styczeń–sierpień 2012 r. wciąż utrzymywała restrykcyjny ton komunikatu (oraz podniosła stopy o 25 pb w maju), argumentując to tym, że perspektywy powrotu inflacji do celu wciąż nie są pewne. Jak już zostało to wskazane w poprzednim akapicie, moim zdaniem trudno zgodzić się z takim uzasadnieniem. Wydaje się, że decydującym argumentem dla utrzymania restrykcyjnego tonu komunikatu była podwyższona bieżąca stopa inflacji CPI. Na przykład w lipcu jeden z członków Rady powiedział: „Nie możemy zacząć łagodzenia polityki tylko dlatego, że mamy na papierze niższą prognozę inflacji. Spowolnienie wzrostu cen musi mieć miejsce". Ta wypowiedź pokazuje, że niektórzy członkowie Rady kierują się bieżącym wskaźnikiem inflacji (który de facto jest wskaźnikiem sprzed dwóch miesięcy), a nie jej oczekiwanymi zmianami w średnim okresie, nie mówiąc już o braniu pod uwagę „możliwie szerokiego zbioru informacji istotnych dla procesów inflacyjnych", jak sugerują Założenia. Zresztą nawet bieżący wskaźnik CPI pokazuje, że presja inflacyjna w 2012 r. jest znacznie słabsza niż w 2011 r. Wprawdzie wskaźnik rok do roku jest wciąż w okolicach 4 proc., ale jest to spowodowane w znacznej mierze efektami statystycznymi. Na przykład: dokładnie połowa z wrześniowego wzrostu cen o 3,8 proc. pochodzi z okresu październik–grudzień 2011, a od grudnia do września ceny wzrosły mniej niż w analogicznym okresie 2010 r., kiedy inflacja wynosiła 2,6 proc. (por. wykres 1.).