Czy jest szansa na hossę małych i średnich spółek?
Na to pytanie może odpowiedzieć zestawienie pokazujące, ile indeksom z GPW brakuje do historycznych szczytów. Okazuje się, że WIG musiałby wzrosnąć o 40 proc., aby wyrównać historyczne maksimum. Natomiast WIG20TR (uwzględniający dywidendy) musiałby zyskać 20 proc. Tymczasem mWIG40 brakuje 115 proc., a sWIG80 102 proc. Widać, że małe i średnie spółki mają wyraźnie większy potencjał do nadrobienia i wzrostu.
Co przemawia za sWIG80?
Ostatnio częste były przypadki, że ich kursy dynamicznie rosły na sesji o 10 proc. Rynek powoli zmienia postrzeganie tych spółek. Wśród inwestorów zaczyna przeważać myślenie, że jest małe ryzyko spadków kursów „misiów", ale jest ryzyko tego, że nie załapią się na ich wzrosty. Szczególnie dotyczy to tych zapomnianych firm, które dobrze sobie radzą. Poprawia się nastawienie do całego rynku, a wzrosty na małych spółkach mogą być tego uwiarygodnieniem.
Wskutek łagodzenia polityki pieniężnej banki będą powoli obniżały oprocentowania depozytów i lokat. Inwestorzy zaczną więc szukać alternatyw. Przez to powinny zwiększyć się napływy do TFI. Proces ten nie będzie postępował z tygodnia na tydzień, ale raczej z kwartału na kwartał. Jednak już w grudniu po raz pierwszy od kilku miesięcy TFI zanotowały przewagę napływów środków nad odpływami. Jest takie powiedzenie, że w przypływie nawet dziurawa łajba się podniesie, więc na fali hossy maluchów mogą również podrożeć akcje spółek o nie najlepszych fundamentach.