Po udanym ubiegłym roku na warszawskiej giełdzie, początek 2013 r. nie rozpieszcza posiadaczy akcji. Czy to tylko chwilowa zadyszka czy może początek głębszej korekty?
Już w styczniu zakładaliśmy, że może dojść do korekty na naszym rynku. Składa się na nią co najmniej kilka czynników. Przede wszystkim dane makroekonomiczne, które mieliśmy w ubiegłym miesiącu, pokazały jednoznacznie, że czeka nas silniejsze spowolnienie gospodarcze, niż oczekiwała większość makroekonomistów. To z kolei znajdzie odzwierciedlenie w słabszych wynikach spółek raportowanych w pierwszym półroczu. W efekcie część inwestorów zagranicznych postanowiła zmniejszyć zaangażowanie na polskim rynku, który w ostatnich miesiącach 2012 r. – szczególnie w ujęciu dolarowym – był jednym z najsilniejszych na świecie. Z szerszej perspektywy, nie należy zapominać, że światowa gospodarka – ze szczególnym uwzględnieniem amerykańskiej – powoli wychodzi z kryzysu. To z kolei zwiększa apetyt na bardziej ryzykowne aktywa, tj. obligacje korporacyjne i akcje, których ceny na rynkach bazowych, ale również wschodzących rosną.
Wielu analityków spodziewa się jednak, że również na rynku amerykańskim dojdzie w niedługim czasie do korekty? Czy jeśli tak się stanie, to nie pociągnie to w dół również naszych indeksów?
Jesteśmy w długoterminowych trendach wzrostowych na rynku akcji i naszym zdaniem te trendy utrzymają się również w 2013 roku
Jesteśmy w długoterminowych trendach zwyżkowych na rynku akcji i naszym zdaniem te trendy utrzymają się również w 2013 roku. W takiej sytuacji „granie na korektę" jest ryzykowne. Niemniej na rynku amerykańskim jest ona bardzo prawdopodobna. Dynamiczna fala wzrostowa z małymi przerwami trwa tam od czerwca ubiegłego roku, a indeks S&P 500 zbliżył się do rekordowego poziomu 1550 pkt. Oczekujemy w najbliższych tygodniach nieco słabszych danych makro i powrotu do dyskusji na temat zacieśnienia fiskalnego i zwiększenia limitu zadłużenia. To nie będzie pomagało rynkowi akcji.