Reklama
Rozwiń

Polska biotechnologia przyspiesza

OncoArendi, Mabion, Celon Pharma, Biomed, Selvita i Ryvu to tylko przykłady spółek, których biznes w ostatnim czasie nabrał tempa. Widać to również w ich notowaniach.

Publikacja: 23.03.2021 09:00

Akcje Biomedu od początku 2020 r. podrożały niemal 18-krotnie. Zwyżkę wywołała informacja, że spółka będzie pracować nad lekiem na Covid-19. Jest w trakcie badań. Od grudnia 2020 r. do 9 marca kurs utrzymywał się na stabilnym poziomie, oscylując wokół 9 zł, ale 10 marca zaczął rosnąć. 16 marca na rynek trafił komunikat, z którego wynika, że spółka jest coraz bliżej komercjalizacji leku.

Foto: GG Parkiet

 

Indeks sektorowy WIG-leki wystartował w 2017 r. z poziomu ok. 5 tys. pkt. Aż do wybuchu pandemii utrzymywał się na tym pułapie. W marcu 2020 r. zanotował minimum na 2,4 tys. pkt, a potem rozpoczął bezprecedensowy rajd, który zakończył się na początku sierpnia na niemal 8 tys. pkt. W kolejnych miesiącach przeważała podaż, która zniosła indeks w okolice bazowych 5 tys. pkt. Jednak z początkiem marca sytuacja się zmieniła: indeks ruszył ostro w górę, notując 17 marca historyczne maksimum na ponad 9,3 tys. pkt. Za tę zwyżkę odpowiadały spółki, które najwięcej – w sumie 84 proc. – ważą w portfelu WIG-leki, czyli Mabion, Biomed i Celon Pharma. Znaczące udziały w indeksie mają jeszcze Bioton i PZ Cormay (wszystkie pięć spółek opisujemy w ramkach).

W poszukiwaniu inwestycyjnych okazji

WIG-leki obejmuje dziewięć firm i pokazuje wąski wycinek branżowego ekosystemu. Szeroko rozumiane spółki biotechnologiczne i med-tech stanowią już istotny element polskiego rynku kapitałowego, z łączną kapitalizacją ponad 10 mld zł.

– W ostatnich latach obserwujemy wyjątkowy wzrost tych branż. Dodatkowo pandemia SARS-CoV-19 zrodziła cały segment spółek, które na tej wyjątkowej sytuacji wykażą ponadprzeciętne zyski – mówi Dawid Frączek, zarządzający funduszami Aviva Investors TFI. Dodaje, że część z tych spółek skorzysta na tym i przekształci się w trwałe biznesy, a część jest tylko chwilową supernową. Jego zdaniem wśród notowanych spółek nadal można znaleźć atrakcyjne pomysły inwestycyjne. Kilka spółek już podpisało umowy partneringowe, które uwiarygadniają ich działania, a jednocześnie efektownie wpływają na wzrost wartości akcji. Mowa tu o takich spółkach jak Ryvu Therapeutics czy OncoArendi. Są również takie, które nadal dążą do partneringu.

Inwestorzy indywidualni na wieści z sektora biotechnologii reagują emocjonalnie, natomiast statystyki pokazują twardą rzeczywistość: według światowych danych tylko około 8 proc. kandydatów na leki przechodzi cały proces badań klinicznych i późniejszej rejestracji w FDA czy EMA, czyli odpowiednio amerykańskiej i europejskiej agencji ds. leków. Jeszcze mniejsze prawdopodobieństwo sukcesu jest dla projektów przedklinicznych. Dlatego warto wybierać spółki, które realizują kilka projektów. Wtedy niepowodzenie jednego może być zrównoważone sukcesem innego. W analizie spółek biotechnologicznych należy też wziąć pod uwagę liczbę pracujących naukowców.

– Naszym zdaniem liderami sektora biotechnologicznego będą spółki, które posiadają szeroki i zdywersyfikowany portfel projektów w różnej fazie rozwoju. Aktualnie takie portfolio produktów mają Pure Biologics, Celon Pharma i Ryvu. Z uwagą przyglądamy się również spółkom zmierzającym na giełdę, ale niekoniecznie tym większym. Przykład rozwoju Selvity i Pure Biologics, od NewConnect do rynku głównego, wskazuje na wysokie stopy zwrotu w dłuższym okresie – zaznacza Frączek. Dodaje, że spółki te miały czas się uwiarygodnić i rosnąć wraz z akcjonariuszami mniejszościowymi. – Inwestowanie w spółki na wczesnym etapie rozwoju, kiedy jeszcze wyceny nie są wygórowane, wydaje się atrakcyjną strategią inwestycyjną – podsumowuje ekspert.

Rynek dopiero dojrzewa

W ostatnim czasie ciekawe informacje napływały z takich spółek jak Ryvu (umowa partneringowa z Galapagos, wyniki badań klinicznych), OAT (duża umowa partneringowa), Mabion (możliwość produkcji szczepionki dla globalnego gracza), Celon Pharma (dobre wyniki badań klinicznych) czy z pozagiełdowego Adamedu (umowa partneringowa z Acadia Pharmaceuticals).

– Przykłady te pokazują, że polskie firmy biotechnologiczne są coraz częściej zauważane już nie tylko lokalnie, ale także na arenie międzynarodowej. Rozwija się zarówno branża biotechnologiczna, jak i towarzysząca jej infrastruktura i otoczenie – mówi Krzysztof Radojewski, ekspert z Noble Securities. Jego zdaniem można postawić tezę, że jest to moment przyspieszenia tego sektora w Polsce, ale do dojrzałości jeszcze daleka droga.

Wtóruje mu Tania Fernandez, partner w Biomed Innovations. – Polski rynek biotechnologiczny wciąż się rozwija i rośnie. Są odpowiednie elementy, ale trzeba jeszcze zbudować solidne fundamenty. Kiedy firmy będą w stanie pozyskać doświadczony kapitał dzięki długoterminowym, doświadczonym inwestorom w opiece zdrowotnej, rynek dojrzeje – mówi.

Paweł Wielgus, zarządzający funduszem Kvarko (zasiada też w zarządzie spółki Bioceltix), podkreśla, że w zakresie dostępności źródeł finansowania wciąż mocno odstajemy od rynków zachodnich. – W ostatnim czasie pojawiły się jednak doniesienia o pierwszych dużych umowach na dalszy rozwój polskich projektów przez większych partnerów zagranicznych. To ciekawy, a obecnie być może jedyny słuszny, kierunek rozwoju polskiej biotechnologii – mówi.

Problematyczne wyceny

Zdaniem ekspertów polskie firmy biotechnologiczne mają dwie przewagi nad światową konkurencją. Pierwszą są znaczne dofinansowania z NCBR. A druga to fakt, że polskie firmy mają ułańską fantazję i nie boją się trudnych projektów i najbardziej innowacyjnych obszarów, jak np. aptamery, nanocząstki czy przeciwciała. W ten scenariusz wpisuje się m.in. Captor Therapeutics, szykujący się do debiutu na GPW. Jest jedyną spółką w regionie zajmującą się technologią TPD, czyli celowaną degradacją białek.

– Podstawowym błędem większości spółek z tego sektora jest to, że decydują się na notowanie akcji w Polsce. GPW jest nadal niestety niszowym rynkiem, gdzie wielu zagranicznych inwestorów instytucjonalnych ma trudności z przeprowadzaniem transakcji ze względu na system transakcyjny polskiej giełdy, z którego nikt inny nie korzysta. Poza tym nie słynie ona z innowacyjnych spółek. Wszystko to sprawia, że wyceny notowanych spółek (bio)technologicznych w Polsce są kilkakrotnie niższe, niż mogłyby być np. na giełdzie Euronext – uważa Adrian Kowollik, analityk East Value Research.

Przy wycenie projektów innowacyjnych często korzysta się z metody rNPV, czyli analizy zdyskontowanych przepływów pieniężnych ważonych ryzykiem.

– Wystąpienie zdarzenia w postaci bardzo dobrych wyników klinicznych zwiększa prawdopodobieństwo przejścia do kolejnej fazy klinicznej i całkowite prawdopodobieństwo sukcesu w postaci rejestracji leku. To dlatego często tego typu zdarzeniom towarzyszy skokowy wzrost lub spadek notowań (np. w przypadku słabych wyników badań klinicznych) – mówi Radojewski. Potwierdza, że wycena spółek w tym sektorze jest rzeczą trudną i mocno podatną na założenia, natomiast wiedza w tym zakresie zarówno inwestorów, jak i analityków i zarządzających systematycznie rośnie. Ale niedoskonałości w ich wycenie zawsze były i będą. – Przy inwestycjach w biotechnologię warto pamiętać o główniej zasadzie: dywersyfikacji ryzyka. Chyba w przypadku żadnej innej branży stosowanie tej zasady nie jest tak ważne jak tu – podsumowuje.

Analizy rynkowe
Czy niemieckie wybory mogą zaszkodzić hossie we Frankfurcie?
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Trump nie przestaje szokować
Analizy rynkowe
Akcje producentów uzbrojenia na fali wznoszącej
Analizy rynkowe
Oby rajd na GPW nie okazał się już ostatnim akcentem na koniec cyklu...
Analizy rynkowe
WIG20 może przebić 2800 pkt
Analizy rynkowe
WIG20 - drzwi do 2900 pkt przymknięte