Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł w czerwcu w USA o 5,4 proc. rok do roku, najbardziej od sierpnia 2008 r., po zwyżce o 5 proc. w maju. Ekonomiści przeciętnie spodziewali się zwyżki CPI o 4,9 proc.
Podobnie jak w innych krajach, w USA inflację w dużej mierze napędza odbicie cen surowców, w tym ropy naftowej, w połączeniu z niską bazą odniesienia z pierwszych miesięcy pandemii. Przykładowo, paliwo było w czerwcu o 45 proc. droższe niż rok temu.
Tzw. inflacja bazowa, która nie obejmuje cen paliwa ani żywności, także jednak mocno przyspieszyła. Wyniosła w czerwcu 4,5 proc. rocznie, po 3,8 proc. w maju, 3 proc. w kwietniu i niespełna 2 proc. wcześniej. Tak wysoka była poprzednio na początku lat 90. XX w. W ujęciu miesięcznym inflacja bazowa wyniosła 0,9 proc., po 0,7 proc. w maju i 0,9 proc. w kwietniu. Mierząc w ten sposób, ceny w USA szybciej rosły ostatnio na początku lat 80. XX w.
Szczególnie mocno, o 45 proc. rok do roku, podrożały używane samochody. Nawet w porównaniu do maja były o ponad 10 proc. droższe. Szybko rosną też ceny wielu usług, m.in. gastronomicznych i hotelarskich.