W latach 2020-2021 straty te sięgną według MFW w skali globu około 9 bln USD. To więcej, niż PKB Niemiec i Japonii łącznie. O tyle mniejsza będzie w 2021 r. globalna produkcja w porównaniu do scenariusza sprzed wybuchu pandemii.
Prognozy MFW, opublikowane we wtorek, opierają się na założeniu, że pandemia straci impet w II połowie 2020 r., a szczyt ograniczeń aktywności ekonomicznej, które mają na celu ją stłumić, przypadnie na II kwartał br. Waszyngtońska instytucja zakłada też, że podjęte na całym świecie działania rządów i banków centralnych, które mają zapobiec fali bankructw firm i masowym zwolnieniom pracowników, okażą się skuteczne.
Przy takich założeniach, globalny PKB w 2021 r. mógłby wzrosnąć o 5,8 proc. (w ujęciu realnym), po spadku o 3 proc. w br. Wciąż jednak nie osiągnąłby poziomu, na którym znalazłby się, gdyby spełniły się prognozy MFW ze stycznia br., które wskazywały na wzrost globalnego PKB o 3,3 proc. br. i 3,4 proc. w 2021 r.
Waszyngtońska organizacja podkreśla jednak, że z takim załamaniem koniunktury świat nie miał do czynienia od tzw. Wielkiego kryzysu z lat 30. XX w. Inaczej niż po kryzysie finansowym z 2008 r., tym razem w recesji znajdą się zarówno gospodarki rozwinięte, jak i te rozwijające się. Na domiar złego, według MFW nie można wykluczyć jeszcze głębszego kryzysu, podczas gdy scenariusz bardziej optymistyczny jest mało prawdopodobny.
„Ten kryzys nie przypomina żadnego, który znamy z przeszłości, istnieje więc duża niepewność co do tego, jak wpłynie na życie ludzi" – napisała we wstępnie do wtorkowego raportu MFW Rita Gopinath, główna ekonomistka MFW. „Wiele państw boryka się z kilkoma kryzysami na raz - kryzysem zdrowotnym, finansowym i załamaniem cen surowców, a zjawiska te wchodzą w skomplikowane interakcje" – dodała. Ponadto, jak podkreśliła, z części gospodarek wschodzących ucieka zagraniczny kapitał, co ogranicza ich możliwości łagodzenia ekonomicznych kosztów epidemii.