Rynek obligacji korporacyjnych wychodzi z zapaści po pandemii. O ile od czerwca do września 2020 r. wartość emisji sięgała po około 2,6 mld zł miesięcznie, o tyle w marcu i kwietniu było to już odpowiednio 9,4 mld zł i 4,3 mld zł – wynika z danych Navigator DM.
Giełdowi mają łatwiej
– Firmy nadal będą zainteresowane emisjami. Już dziś spora część rynkowych weteranów ogłosiła nowe programy. W najbliższym czasie na rynek trafią papiery m.in. Kruka, Robyga czy Ghelamco. Do wakacji rynek dalej będzie aktywny, co będzie wiązać się z nowymi ofertami. Po wakacjach także spodziewam się sporej aktywności podmiotów na rynku w przypadku braku negatywnych szoków, jak kolejna fala pandemii. Luzowanie obostrzeń powinno diametralnie zmienić konsumpcję prywatną, co pozytywnie wpłynie na otoczenie makroekonomiczne i pozwoli optymistyczniej myśleć wielu branżom o rozwoju – mówi Mateusz Mucha, menedżer w Navigator DM.
Popyt z kolei jest silny, bo TFI cieszą się miesiąc w miesiąc sporym dodatnim saldem napływów do funduszy dłużnych. – Początkowo warunki stawiane emitentom były dużo gorsze niż przed pandemią, co spowodowane było zwiększonym ryzykiem i małymi środkami na nowe inwestycje, ale z czasem i napływem dodatkowych środków odbiór emitentów stopniowo się poprawiał. Obecnie silne fundamentalnie spółki są w stanie oferować swoje obligacje na warunkach atrakcyjniejszych względem papierów emitowanych przed pandemią – dodaje Mucha. Chodzi zarówno o spadek samej marży, jak i o rekordowo niską stopę referencyjną. W styczniu 2020 r. WIBOR 6M sięgał 1,8 proc., ale dziś jest to tylko 0,25 proc., co daje emitentom oszczędności. Środowisko niskich stóp determinuje rosnący apetyt na ryzyko wśród inwestorów, którzy muszą szukać wyższych stóp zwrotu, więc przychylniejszym okiem spoglądają także na inne firmy niż tylko te największe.
– Ostatnie sukcesy emisji obligacji przez dużych i rozpoznawalnych emitentów pobudzają apetyt wśród innych firm. W tym takich, które do tej pory nie finansowały się obligacjami. Wśród spółek giełdowych dostrzegamy sporą część podmiotów, które z sukcesem mogą zaistnieć na rynku obligacji. W przypadku firm niepublicznych sytuacja wygląda zgoła inaczej. Wielu inwestorów kwalifikowanych nie jest zainteresowanych obejmowaniem ich papierów ze względu na brak limitów inwestycyjnych na tego rodzaju spółki lub brak pokrycia analitycznego. Tym samym tego rodzaju podmioty szukają finansowania u inwestorów detalicznych, mniejszych TFI czy też pukają do drzwi instytucji wyspecjalizowanych w finansowaniu typu private debt, które ze względu na swoją specyfikę oczekują wyższych stóp zwrotu – tłumaczy ekspert Navigatora DM.