1,6 mld zł wynosi aktualna wartość portfela zamówień specjalizującego się w budowie torów Torpolu. Prezes Grzegorz Grabowski podkreślił, że to portfel przyzwoity, a przede wszystkim wysokiej jakości: tzw. trudne kontrakty zdobywane w latach 2016–2017, czyli przed skokowym wzrostem kosztów, stanowią około 5 proc. i nie generują większych strat. W tym roku Torpol będzie się starał powiększyć wartość backlogu o około 1,5 mld zł.
Luka i konkurencja
W wynikach za 2020 r. uwagę zwraca rentowność brutto ze sprzedaży, która wyniosła 7,2 proc. wobec 5 proc. w poprzednich latach. To właśnie efekt spadku udziału starych kontraktów. Prezes Grabowski zaznaczył, że przynajmniej w tym roku jest perspektywa uzyskania podobnych marż. Sytuacja rynkowa zależy jednak głównie od tempa uruchamiania dużych przetargów w ramach nowej perspektywy unijnej.
– Plany PKP PLK mówią o wypuszczeniu na rynek postępowań rzędu kilkunastu miliardów złotych. Część mogłaby już zostać ogłoszona, ale ważą się kwestie finansowania. Byłoby optymalnie, gdyby przetargi zaczęły się pojawiać od przełomu II i III kwartału, systematycznie – skomentował Grabowski. – To spowoduje, że nie będzie dużej luki między jedną perspektywą a drugą. Widać też duży głód kontraktów wśród firm, widać w ostatnich przetargach, że zwiększa się apetyt na ryzyko – dodał. Zdaniem menedżera do rywalizacji dodatkowo zachęcają przetargi w formie aukcji – większe postępowania powinny być organizowane w innej formie lub uczestnicy powinni być skrupulatnie sprawdzani.
– Jeśli konkurencja się zaostrzy, marże mogą się wypłaszczać, ale to nie wywróci rynku, raczej będzie oznaczało powrót w okolice 5 proc. – skwitował Grabowski.