Tuż przed świętami przejęliście kielecki Transkol za prawie 80 mln zł, spółkę z przychodami rzędu 40–50 mln zł w latach 2022–2023. W jaki sposób przyczyni się ona do ekspansji grupy na rynku infrastruktury kolejowej?
Transkol może nie robi wrażenia pod względem przychodów, nie doprowadzi do radykalnego zwiększenia wyników grupy, ale ma inne zalety, które doprowadziły do decyzji o przejęciu. Spółka wykonywała duże prace w poprzednich latach i trochę ze względów właścicielskich, braku sukcesji, w ostatnich latach przychody spadały. Ale atutem są referencje, zasoby sprzętowe i możliwości realizacji zleceń własnymi siłami – to główne powody zakupu Transkolu.
Liczymy, że w najbliższych miesiącach zobaczymy efekty w postaci samodzielnego startowania w przetargach. Sądzę, że spełniamy wymagania, by samodzielnie stawać do większości postępowań ogłoszonych przez PKP PLK i tych, które będzie ogłaszać CPK. Myślę, że w tym roku zobaczymy pierwsze zawarte umowy, a zwiększenie przychodów i zysków zobaczymy w 2026 r. i kolejnych latach – bo wiemy, że wartość zleceń na rynku infrastruktury kolejowej ma być duża.
Na koniec grudnia wartość portfela Mirbudu wynosiła aż 8 mld zł, z tego 6,7 mld zł to budownictwo infrastrukturalne – drogowe. Na co liczycie w przypadku rynku infrastruktury kolejowej?
Nasze przychody w branży drogowej to około 1,5 mld zł rocznie, budownictwo kubaturowe przynosi ponad 1 mld zł, więc celem jest dalsza dywersyfikacja i stworzenie trzeciej nogi, która też zapewniałaby około 1 mld zł przychodów rocznie – nie chcę teraz mówić, czy to kwestia trzech, czterech lat. Na pewno nie będzie to proste, patrząc, jakie przychody ma pierwsza piątka firm z branży, ale jak najbardziej możliwe, mając na uwadze, że liczba zleceń, które się na rynku pokażą, będzie w najbliższych latach większa. Jeśli chodzi o minimalne założenia, przynajmniej 15–20 proc. rocznych przychodów grupy, czyli 350–500 mln zł, to poziom, który potwierdzałby sens przejęcia Transpolu czy też w ogóle zainteresowania się tym segmentem rynku.
Czytaj więcej
Przybywa przetargów, PKP PLK odeszły od systemu rozstrzygania zachęcającego do wojny cenami. Grupa ma wypchany portfel, ale dalej zabiega o zamówienia.