Poszukiwania kupca mBanku wchodzą w decydującą fazę. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że od środy zainteresowani mogą składać Commerzbankowi oferty niewiążące na tego czwartego co do wielkości aktywów kredytodawcę w Polsce.
Dla kogo?
– Oferty mają złożyć PKO BP, PZU z kontrolowanym przez siebie Pekao, oraz Credit Agricole i Erste Group – mówi osoba związana ze sprawą i chcąca pozostać anonimową. Due diligence może potrwać około dwóch miesięcy, pod koniec marca składane byłyby oferty wiążące. W tym etapie mogą się znaleźć dwie, trzy instytucje.
Kontrolowane przez państwo PKO BP i Pekao, pierwszy i trzeci co do wielkości bank w Polsce, niemalże od początku procesu uważane są za faworytów do przejęcia. Prezesi obu banków oficjalnie przyznali, że przyjrzą się mBankowi pod kątem przejęcia. Wielokrotnie pozytywnie o takiej potencjalnej transakcji wypowiadali się ministrowie: najpierw Jerzy Kwieciński, później Jacek Sasin. Poza tym PiS w programie wyborczym zawarł zwiększenie udziału polskiego kapitału w sektorze finansowym.
PKO BP i Pekao nie komentują sprawy. Pierwotnie większym faworytem do przejęcia mBanku wydawał się lider sektora ze względu na większą skalę i kapitały, wcześniej prezes Jagiełło mówił też, że gdyby jego bank przejmował w Polsce innego kredytodawcę, to tylko dużego, o aktywach ponad 100 mld zł. Jednak ostatnio określił przejęcie mBanku przez inny działający w Polsce bank jako ryzykowne. Z kolei przedstawiciele Pekao i PZU podkreślali, że mBank to zaawansowana instytucja i że dostrzegają znaczące potencjalne synergie, szczególnie pod względem technologicznym. Dzięki fuzji Pekao zyskałby nowoczesne systemy mBanku, więc ma dodatkowy silny bodziec do przejęcia, zdaniem analityków zyskałby relatywnie najwięcej spośród dużych banków. W przypadku PKO BP, będącego w ścisłej czołówce w zakresie technologii, nie miałoby to istotnego znaczenia. Nie można jednak wykluczać go z gry.