Jak jako Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBacku oceniacie opublikowany ostatnio raport NIK na temat tego, co zrobiły, a właściwie czego nie zrobiły, instytucje i organy administracji państwowej w sprawie windykatora?
Z radością przyjęliśmy ten raport. Jest w nim przedstawiona cała prawda, choćby na temat braku sprawowania kontroli przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego. Co więcej, raport jest również bardzo mocnym materiałem dowodowym, jeśli mówimy o dochodzeniu roszczeń. Każda z pokrzywdzonych osób może wykorzystać ten raport w sprawach z powództwa cywilnego. Może być on również wykorzystany w sprawie karnej. Dlatego dla nas ten raport jest bardzo użyteczny, a osoby, które zdecydują się na dochodzenie roszczeń od UKNF, czyli Skarbu Państwa, mają szanse na to, żeby właśnie od Skarbu Państwa wyegzekwować pieniądze.
W raporcie dużo miejsca poświęcono właśnie UKNF, ale mowa jest też o GPW i UOKiK. Czy raport będzie orężem w walce z tymi instytucjami?
Jak najbardziej. Poszkodowanych obligatariuszy jest około 9 tys. GetBack uwiarygadniał się na giełdzie. Papiery firmy były z kolei nabywane w bankach, czyli podmiotach ściśle nadzorowanych przez KNF. Stosowane praktyki w bankach często natomiast wprowadzały w błąd, co oczywiście nigdy nie powinno się wydarzyć. Podstawy do roszczeń od Skarbu Państwa są, o czym w jednym z wywiadów mówił nawet były prezes Najwyższej Izby Kontroli po publikacji raportu. W naszej ocenie, tak samo zresztą jak w ocenie NIK, UKNF miał wiele możliwości do tego, aby na wcześniejszym etapie wykryć nieprawidłowości finansowe w GetBacku, a także skalę pozyskiwania przez tę firmę kapitału z rynku. Pojawił się szereg nieprawidłowości i Komisja Nadzoru Finansowego powinna zareagować wcześniej.