Z drugiej strony USA nie decydują się na to, aby zrezygnować z taryf chińskich, a w odwecie Państwo Środka decyduje się na taryfy zwrotne. Trump postanowił na ten moment nie wojować na swoim podwórku, ale wojna handlowa wciąż trwa.
W poniedziałek na rynkach finansowych obserwowaliśmy potężną zmienność. Dolar amerykański zyskiwał, indeksy giełdowe traciły, ropa zyskiwała, a złoto dotarło do nowych historycznych szczytów. Później wieczorem okazało się jednak, że nowe taryfy na najbliższych sąsiadów USA nie wejdą w życie od razu, tylko będą opóźnione o miesiąc. Najprawdopodobniej przez ten miesiąc uda wypracować się jakieś porozumienie lub przynajmniej doprowadzić do kolejnego zawieszenia. Istnieje duża szansa, że taka była strategia Donalda Trumpa od samego początku. Trump wiedział, że tak szerokie taryfy będą do podważenia przez Sąd Najwyższy, ale chciał zmusić swoich partnerów do uległości. Z tej perspektywy można stwierdzić, że było to genialne posunięcie. Inflacja nie wzrośnie, PKB nie zostanie obniżone, choć niepewność w biznesie będzie się utrzymywać. Jednocześnie jednak może być ciężko osiągnąć cel Trumpa w postaci sprowadzenia produkcji w wielu sektorach ponownie do USA. Niemniej z pewnością ma jeszcze jakieś asy w rękawie.
Stany Zjednoczone na ten moment utrzymują jednak taryfy na Chiny, które mają obowiązywać od dzisiaj. Taryfy mają wynosić 10% na wszystkie produkty, ale Trump wcześniej wskazywał, że mogą one wzrosnąć nawet do 60%. Jednocześnie jednak administracja USA mówi, że mają odbyć się rozmowy z Chinami na temat opóźnienia ceł. Chiny jednak nie próżnują i wprowadzają swoje działania zwrotne. Nakładają 15% cła na węgiel i LNG, które są kluczowe z perspektywy amerykańskiego eksportu. Dodatkowo 10% na ropę oraz urządzenia rolnicze. Chiny decydują się również wpisać niektóre amerykańskie przedsiębiorstwa na listę wątpliwych kontrahentów oraz rozpoczynają dochodzenie w sprawie Google’a. To jednak nie koniec. Chiny wprowadzają kontrolę eksportu do USA w stosunku do metali ziem rzadkich, które są kluczowe z perspektywy nowych technologii. Trump ma jednak na to pewne rozwiązanie.
Trump zwraca się do Ukrainy, że jeśli ta zapewni napływ metali ziem rzadkich ze swoich terenów do USA, to może liczyć na sporą pomoc w sprzęcie militarnym. Warto zauważyć, że walki na terenie Ukrainy toczą się m.in. na tych obszarach, które są kluczowe z perspektywy surowców.
Para EURUSD zaczynała wczoraj z okolic 1,02 i wzrosła do poziomu 1,035, domykając niemal całą lukę. Niemniej to, że taryfy zostały wstrzymane na kontynencie amerykańskim, nie oznacza, że nie ma ryzyka wprowadzenia ceł na Europę. EURUSD powraca dzisiaj poniżej 1,0300. Słabość powraca również na rynek złotego. Przed godziną 08:00 za dolara płacimy 4,1123 zł, za euro 4,2323 zł, za funta 5,0972 zł, za 4,5066 zł.