W ocenie analityków, biorąc pod uwagę najbliższe miesiące, perspektywy krajowej waluty wyglądają korzystnie, co daje przestrzeń do dalszego umocnienia. – Pozytywne uwarunkowania lokalne przy jednoczesnym braku zwiększonej awersji wobec ryzyka mogą otwierać w krótkim terminie pole do spadku kursu EUR/PLN poniżej 4,30. Oczekiwania na napływ środków unijnych do Polski pozytywnie wpływały na krajową walutę już od kilku miesięcy. Ostatnie doniesienia o odblokowaniu pieniędzy z tytułu KPO oraz funduszy spójności dodatkowo wspierają notowania złotego – zauważa Arkadiusz Trzciołek, ekonomista Citi Handlowego. Jak mówi, oczekiwania polskiego rządu napływu środków z funduszu odbudowy w bieżącym roku w kwocie 23 mld euro przewyższają założenia budżetowe o około 5 mld euro, co wpływałoby na ograniczenie potrzeb pożyczkowych z innych źródeł. Jednocześnie dodaje, że polskiej walucie sprzyja relatywnie jastrzębia retoryka RPP, zwłaszcza na tle działań innych banków centralnych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, które kontynuują obniżki stóp procentowych. – Naszym zdaniem brak zmian stóp procentowych przez RPP w tym roku powinien wspierać widzianą ostatnio siłę złotego, zwłaszcza że notowania kontraktów pochodnych wciąż wskazują na przestrzeń do dostosowania stóp procentowych w Polsce o około 75 pb. (w dół) do końca grudnia – zauważa.
Pozytywnie o perspektywach złotego wypowiada się także Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. Jego zdaniem pogłębienie spadku poniżej poziomu 4,30 w przypadku pary EUR/PLN wydaje się być kwestią czasu. – Ocieplenie wizerunku Polski na arenie międzynarodowej będzie elementem długoterminowo wspierającym kurs krajowej waluty. W krótszej perspektywie powinniśmy przede wszystkim patrzeć na dolara i to, co będzie się działo ze stopami procentowymi w Stanach Zjednoczonych. Już sam spadek inflacji powinien być czynnikiem wystarczającym do dalszej aprecjacji złotego – uważa.
Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ, zwraca uwagę, że w lutym polska waluta wybiła się na lidera wśród krajów z naszego regionu. – Złoty udowodnił w lutym, że jest wart zainteresowania. To oczywiście pokłosie oczekiwań co do dość „jastrzębiego” podejścia RPP w nadchodzących miesiącach. I to będzie główny motor do ewentualnego dalszego umocnienia złotego. Nie wykluczam, że w perspektywie kilkunastu tygodni zobaczymy okolice 4,24 zł za euro i będziemy naruszać 3,88 zł za dolara – wskazuje. Jednocześnie wskazuje, że fundusze unijne są tu dodatkowym argumentem, choć nie spodziewa się, aby środki te miały być wymieniane bezpośrednio na rynku. – Mogłaby się pojawić obawa co do nadmiernego umocnienia naszej waluty. Ale będą one pełnić funkcję stabilizatora czy też amortyzować złotego w sytuacji pojawienia się negatywnych informacji, jak chociażby wątek wokół odwołania szefa NBP, dalszy przebieg wojny w Ukrainie czy też jesienne wybory w USA (Trump może podbić ryzyko geopolityczne) – wyjaśnia.
Jak zauważają eksperci, trudno sobie wyobrazić dalej rosnącego w siłę złotego bez wsparcia czynników globalnych. Główną przeszkodą pozostaje umacniający się dolar. – Złoty był w ostatnich tygodniach relatywnie mało wrażliwy na umocnienie amerykańskiego dolara. Polska waluta prezentowała również siłę na tle innych walut rynków wschodzących, a para USD/PLN przez pierwsze dwa miesiące roku pozostawała w przedziale 3,90–4,05. Zauważalne dalsze spadki tej pary mogą być jednak ograniczane przez działania amerykańskiej Rezerwy Federalnej – uważa Trzciołek, wskazując, że od końca ubiegłego roku istotnie zmniejszyły się oczekiwania co do skali obniżek stóp procentowych w USA i oddala się początek spadku stóp. – Dobre wyniki amerykańskiej gospodarki (co przedstawia silny rynek pracy oraz mocny wzrost PKB) kontrastują z wciąż nieco rozczarowującymi odczytami w strefie euro. Dalsze spadki kursu EUR/USD stanowiłyby przeszkodę w kontynuacji ruchu spadkowego pary USD/PLN – wyjaśnia.