Miały na to wpływ zarówno czynniki wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Wśród tych pierwszych można wyróżnić publikację majowego PMI dla Polski. Rynek spodziewał się wyniku nie gorszego niż za poprzedni miesiąc. Tymczasem wynik był najniższy od sześciu miesięcy i wyniósł 52,7 pkt. Oczywiście, sygnalizuje jedynie spowolnienie wzrostu aktywności w sektorze przemysłowym, a nie informuje o potencjalnej recesji. Ministerstwo Finansów podało zaś informacje o znacznym zwiększeniu zaangażowania w obligacje skarbowe przez inwestorów zagranicznych oraz o ograniczeniu podaży na czerwiec (jeden przetarg o wartości 3 mld PLN), co powinno pozytywnie przełożyć się na ceny krajowego długu. Z kolei impulsem zewnętrznym był wyższy od prognoz odczyt ADP, gdzie szacunkowa zmiana zatrudnienia w USA wzrosła o 253 tys. (prognoza 185 tys.). Znacznie mocniejsze dane powodują, że w piątek oczy inwestorów będą zwrócone głównie na raport NFP. Do tego czasu nie powinniśmy być świadkami gwałtownych zmian notowań.
Korekta na polskich papierach była spójna z zachowaniem na rynkach bazowych. W przypadku dziesięcioletnich papierów amerykańskich rentowność wzrosła o 3 pkt baz., do 2,23 proc., a niemieckich o 1 pkt baz., do 0,32 proc. Spread polskich obligacji do bunda w dalszym ciągu utrzymuje się poniżej 300 pkt baz.