EUR/PLN odreagował z okolic 4,1450 do 4,1580 PLN, korygując ponad 4-groszowy spadek w ciągu ostatnich kilku sesji. Sama siła PLN z ostatnich dni tłumaczona może być m.in. piątkową, dość zaskakującą decyzją agencji S&P o podwyższeniu perspektywy ratingu. Z drugiej strony lokalnie trudno wskazać wyraźny pretekst dla rozegrania dalszych zwyżek na PLN – perspektywy polityki monetarnej pozostają klarowne (brak podwyżek najpewniej aż do 2020 r.). Z technicznego punktu widzenia wydaje się, iż potencjał dalszego wzrostu PLN jest ograniczony, a najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada przejście w stan lokalnej konsolidacji.
Ewentualnego powodu do wygenerowania zmienności na PLN doszukiwać należy się w otoczeniu zewnętrznym. Rynek pozostaje w dość ostrożnym nastawieniu risk-on, gdzie nawet weekendowe wydarzenia w Syrii odebrane zostały optymistycznie. Tym, co wydaje się kluczowe dla nastrojów i posiada największy potencjał zaskoczenia, jest kontynuacja handlowych przepychanek na linii USA–Chiny. Po pewnym uspokojeniu retoryki wczoraj amerykańskie gazety rozpisywały się o możliwym włączeniu kolejnych towarów/usług pod cła. W tle obserwujemy mocnego funta (najwyższe poziomy od głosowania dot. brexitu) oraz lekką słabość USD po tym, jak D. Trump zasugerował, iż podnoszenie stóp w USA w sytuacji, gdy Chiny/Rosja „dewaluują" swoje waluty, jest „nie do zaakceptowania".