– Jako Grupa PZU poczuwamy się do szczególnej odpowiedzialności, by je wspierać i by przekonywać Polaków, że opłaca się oszczędzać na przyszłość. Długoterminowe budowanie oszczędności to zysk dla samych oszczędzających i dla polskiej gospodarki – tłumaczy Marcin Żółtek, odpowiedzialny w Grupie PZU za PPK.
Pracownicze Plany Kapitałowe to skierowany do pracowników dobrowolny i prywatny program długoterminowego oszczędzania. Gromadzone w PPK pieniądze mają pochodzić ze składek pracowników, pracodawców i dopłat od państwa.
Pracownicy będą odkładać co miesiąc od 2 do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Osoby z niskimi zarobkami zamiast 2 proc. odkładać będą 0,5 proc. pensji. Swoje trzy grosze dorzuci też państwo. Z budżetu wpłaci każdemu oszczędzającemu 250 zł opłaty powitalnej oraz dodatkowo co roku 240 zł.
Taki mechanizm oznacza, że pensje pracowników, którzy przystąpią do PPK, będą nieco niższe, a koszty pracodawców ich zatrudnienia nieco wzrosną. Do 2021 r. każdy pracodawca w Polsce będzie musiał uruchomić dla swoich pracowników PPK. Pierwsze ruszą jednak już w połowie 2019 r., w firmach, które zatrudniają co najmniej 250 osób.
Do PPK automatycznie zostaną zapisani wszyscy pracownicy. Każdy będzie mógł jednak zrezygnować z udziału w PPK. Jeśli tak zrobi, pieniądze z jego pensji nie będą pobierane. Po czterech latach pracownicy, którzy nie uczestniczą w PPK, znów zostaną do niech zapisani. I znów będą mogli zrezygnować.