Otwarcie postępowania sanacyjnego nie ma żadnego wpływu na to, czy akcje spółki nadal będą notowane na warszawskiej giełdzie. Nie zmienia się też treści umów o pracę. Może za to istotnie ułatwić ułożenie na nowo relacji z pracownikami i związkami zawodowymi. Już na 3 lipca zaplanowane są kolejne rozmowy zarządu ze stroną społeczną. Będą dotyczyły zawieszania zakładowego układu zbiorowego pracy. Zarząd ma nadzieję, że związkowcy w końcu zrozumieli, w jak trudnej sytuacji znalazła się spółka. To wymaga istotnych działań m.in. w zakresie redukcji kosztów stałych, a te w dużej mierze związane są z zatrudnieniem.
PKP Cargo dużo kosztują też związki zawodowe
Kolejowy przewoźnik towarów wydaje rocznie około 10,7 mln zł na działalność związków zawodowych. Na poziomie całej spółki jest ich 12. Do tego dochodzi kilkadziesiąt kolejnych organizacji działających w siedmiu zakładach wyodrębnionych w PKP Cargo. W rezultacie 66 osób (dane z końca 2023 r.) otrzymuje z PKP Cargo wynagrodzenie, mimo że pracuje jednie na rzecz związków zawodowych. Ponadto aż 1009 osób podlegało szczególnej ochronie i nie może być zwolnionych na ponad 14 tys. ogółem zatrudnionych. Po ewentualnym otwarciu postępowania sanacyjnego obecne przywileje jednak przestaną być dla spółki wiążące.
Giełdowi inwestorzy na informacje o złożeniu przez PKP Cargo wniosku o otwarcie postępowania sanacyjnego zareagowali, zgłaszając zwiększoną liczbę zleceń sprzedaży posiadanych akcji. W rezultacie na otwarciu sesji handlowano nimi po 15,86 zł, co oznaczało spadek kursu o 4,2 proc. W kolejnych godzinach skala przecen była jednak coraz większa i na mniej więcej dwie godziny przed zamknięciem notowań zniżki przekraczały nawet 7 proc. Mimo to walory spółki nadal były wyceniane wyżej niż średni tegoroczny ich kurs. Obecne notowania zdecydowanie gorzej wyglądają w stosunku do tych sprzed kilku lat. Trzy lata temu kurs papierów spółki przekraczał 20 zł, sześć lat temu wynosił ponad 43 zł, a dziewięć lat temu sięgał 85 zł. Drastyczny spadek notowań to konsekwencja systematycznie pogarszającej się kondycji finansowej grupy. Z ostatnich danych wynika, że w I kwartale poniosła ona 118,1 mln zł straty netto wobec 104,2 mln zł na plusie zanotowanych rok wcześniej. Była to przede wszystkim konsekwencja spadku popytu na świadczone usługi. W tym czasie przetransportowano zaledwie 17,9 mln ton ładunków, co oznaczało zniżkę o 23,3 proc. Szczególnie słabo było w dwóch kluczowych biznesach obejmujących przewozy paliw stałych i materiałów budowlanych. Zniżki objęły też transport metali i rud oraz drewno i płody rolne.
Podczas poniedziałkowej konferencji Monika Starecka, p.o. członka zarządu ds. finansowych PKP Cargo, przekonywała, że firma nadal zachowuje płynność finansową, i to pomimo znaczących zaległości w płatnościach wobec kontrahentów. Regularnie regulowane są za to zobowiązania pracownicze, podatkowe i z tytułu ubezpieczeń społecznych. Ponadto zarząd cały czas monitoruje i analizuje zarówno sytuację wewnątrz grupy, jak i w jej otoczeniu. – Widzimy, że sytuacja jest trudna i potencjalnie z biegiem czasu może się skomplikować, stąd nasza reakcja, by nie doprowadzić do katastrofy płynnościowej w spółce, gdy jeszcze jest przestrzeń i odrobinę czasu na ratunek – twierdzi Starecka.