Polski rynek biogazu, czyli surowca o zawartości metanu zazwyczaj nie przekraczającej 75 proc., od lat jest w stagnacji. Dzieje się tak mimo licznych i szumnie składanych deklaracji przez kolejne rządy o podejmowanych działaniach, które miały doprowadzić do dynamicznego rozwoju branży.
Z ostatnich danych wynika, że biogazowni rolniczych, których rejestr prowadzi Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, było w naszym kraju zaledwie 143. W porównaniu z 2021 r. ich liczba wzrosła o 15 instalacji. Jeszcze gorzej sprawa ma się z przyrostem biogazowni nierolniczych (surowiec pozyskuje się ze składowisk odpadów i oczyszczalni ścieków), których rejestr prowadzi Urząd Regulacji Energetyki. Tych na koniec 2022 r. było 221, a więc tylko o osiem więcej niż rok wcześniej. To daje razem 364 biogazowni w całym kraju. Instalacji faktycznie jest jednak nieco więcej, gdyż jak zwraca uwagę URE, jego dane nie uwzględniają mikroinstalacji i instalacji prosumenckich, które nie są objęte systemem świadectw pochodzenia, systemem taryf gwarantowanych lub aukcyjnym systemem wsparcia. Nie zmienia to faktu, że jest ich bardzo mało, zwłaszcza jeśli zauważyć, że w całej UE liczba biogazowni już zbliża się do 20 tys.
Co gorsza, w Polsce ciągle nie ma żadnej biometanowni, czyli instalacji wytwarzającej surowiec mogący zastąpić kopalniany wysokometanowy gaz ziemny (98 proc. metanu), a więc ten powszechnie stosowany w przemyśle i gospodarstwach domowych. Tymczasem w Unii liczba takich instalacji przekroczyła tysiąc.
Nadzieję na poprawę sytuacji dają kolejne obietnice polityków. Konkretnie zaś chodzi o trwające w Sejmie prace nad projektem ustawy o ułatwieniu w przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie biogazowni rolniczych. Projekt m.in. zakłada zmniejszenie obciążeń związanych z uzyskiwaniem dla realizacji tego typu przedsięwzięć decyzji o warunkach zabudowy, pozwolenia na budowę czy wydanie warunków przyłączenia biogazowni do sieci. Z nowymi regulacjami duże nadzieje wiążą niektóre spółki.
Liczne bariery
– Projekt ustawy z całą pewnością może przyczynić się do rozwoju rynku biogazu i biometanu w Polsce. Szczególnie ważne dla potencjalnych inwestorów mogą być propozycje ułatwień w zakresie procesu administracyjnego – zauważa Paweł Grzegorski, prezes Seleny Green Investments, spółki z grupy Selena FM. Jego zdaniem bariery biurokratyczne to dziś jeden z podstawowych czynników utrudniających rozwój branży. Dodatkowo w obszarze biometanu brakuje odpowiedniej legislacji i systemu wsparcia. Inwestycji nie ułatwia negatywny wizerunek tego typu instalacji jako emitenta odorów. To z kolei wynika w dużej mierze z braku świadomości lokalnych społeczności w zakresie korzyści płynących z inwestycji w OZE. – Uzyskanie warunków przyłączenia do sieci również stanowi duży problem i jednocześnie hamulec dla rozwoju całej branży. Zatłaczanie wyprodukowanego gazu do sieci wiąże się również z koniecznością spełnienia szeregu wysokich wymagań jakościowych i technologicznych – informuje Grzegorski.