Podejmowanie decyzji inwestycyjnych na podstawie rekomendacji wydawanych przez analityków to jedna z częściej stosowanych praktyk na rynku giełdowym. Konia z rzędem jednak temu, kto, opierając się na raportach dotyczących Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, wskaże, co zaleca ogół specjalistów w stosunku do walorów tej spółki. Już pobieżna analiza raportów publikowanych w tym roku wskazuje, że mamy do czynienia ze wszelkimi możliwymi na rynku rekomendacjami. Również podawane wyceny papierów PGNiG wahające się od 4,6 zł do 6,9 zł są na tyle rozbieżne, że trudno o jakiś wniosek. W środę kurs akcji spółki mieścił się w przedziale 5,56–5,90 zł.
Wczoraj rekomendację „kupuj" z ceną docelową 6,6 zł ujawnił DM PKO BP. Broker wydał ją 9 kwietnia, przy kursie walorów gazowniczej grupy na poziomie 5,3 zł. O stosunkowo wysokiej wycenie akcji przede wszystkim zdecydowała działalność poszukiwawczo-wydobywcza. – Ten rok pod względem wydobycia ropy będzie dla PGNiG przełomowy, co przyczyni się do znaczącej poprawy wyników grupy. O wzroście zdecyduje uruchomiona produkcja z norweskiego złoża Skarv i z krajowego złoża LMG – mówi Monika Kalwasińska, analityk DM PKO BP. Szacuje, że w tym roku skonsolidowana sprzedaż PGNiG wyniesie 30,6 mld zł, a zysk netto 3,2 mld zł. Jeśli jej prognozy sprawdzą się, wówczas wyniki wzrosną odpowiednio o 6,5 proc. i o 43,5 proc.
Dlaczego część analityków wycenia papiery PGNiG dużo słabiej niż DM PKO BP i zaleca ich sprzedaż? – To w dużej mierze kwestia różnego podejścia do liberalizacji rynku gazu i perspektyw rozwoju PGNiG w przyszłości. Obawy dotyczą utraty udziałów w rynku i potencjalnej skali pogorszenia wyników – uważa Kalwasińska. W jej ocenie, gdyby nawet PGNiG sprzedawało mniej gazu, to nadal powinno wypracowywać przyzwoite zyski, gdyż wcześniej na obrocie zazwyczaj ponosiło straty.
Maciej Hebda, analityk Espirito Santo Investment Bank, który 27 marca wydał dla akcji PGNiG rekomendację „sprzedaj", tłumaczy, że rozbieżne zalecenia to efekt innego podejścia do zagrożeń dotyczących grupy. – Pierwsze podstawowe pytanie dotyczy długoterminowej rentowności na obrocie gazem. W mojej ocenie w polskiej spółce może ona spaść, jeżeli Gazprom obniży ceny dla swoich odbiorców w Europie Zachodniej i poprzez fizyczny rewers na Jamale pojawi się konkurencja i możliwość fizycznych dostaw tańszego gazu – twierdzi Hebda. Zauważa, że część specjalistów oczekuje ponadprzeciętnych zysków z działalności wydobywczej, ale jego zdaniem są one już uwzględnione w obecnej wycenie akcji. Co więcej, w 2015 r. w Polsce pojawią się nowe podatki od wydobycia, a w Norwegii spółka zacznie je płacić po okresie odliczania poniesionych dotychczas w tym kraju kosztów.