Instalacji do składowania CO2 pod ziemią miałaby powstać przy będącym w budowie bloku o mocy 858 MW w Elektrowni Bełchatów. W maju 2010 r. PGE dostała 180 mln euro unijnej dotacji na realizację tego projektu. To około 30 proc. nakładów inwestycyjnych. - Jednocześnie, przy dzisiejszej technologii, CCS obniża sprawność netto bloku energetycznego o ok. 8-10 punktów proc. W związku z tym, że instalacja ta znacząco zmniejsza opłacalność inwestycji w moce wytwórcze, dofinansowanie z Unii powinno zrekompensować nie tylko całkowite nakłady na budowę, ale również wyrównać obniżkę przychodów - ocenia Kazimierz Rajczyk, dyrektor zarządzający sektorem energetycznym w ING Banku Śląskim.
Przypomina on, że instalacja CCS planowana w Bełchatowie jest w stanie wychwycić jedynie 30 proc. CO2 emitowanego przez blok, a jednocześnie jest niezwykle kosztowna. W przypadku samej PGE mówi się o około 2,5 mld zł niezbędnych nakładów. Dla porównania, PGE wydało na budowę instalacji do wychwytywania innego gazu cieplarnianego, tlenków azotu, w elektrowni Opole 60 mln zł.
- Zatem pieniądze potrzebne do budowy jednej instalacji CCS wystarczyłyby do obniżenia emisji tlenków azotu niemal w całej energetyce - podsumowuje Rajczyk. Dodaje, że średnia sprawność bloków energetycznych w Polsce wynosi 35 proc., a niektórych bloków nawet 30 proc. Zamiast planować kosztowne inwestycje w składowanie CO2 pod ziemią, może warto byłoby ukierunkować inwestorów na poprawę efektywności wytwarzania i w ten sposób znacznie szybciej i bardziej efektywnie ograniczać emisję CO2.
Jego opinia jest zgodna ze stanowiskiem Tomasza Zadrogi, prezesa PGE. W maju zadeklarował on, że bez finansowania inwestycji przez Unię na poziomie stu procent, PGE nie jest w stanie udźwignąć tego projektu.