Wynik postępowania arbitrażowego toczącego się pomiędzy Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem a rosyjskim Gazpromem w sprawie obniżki cen za błękitne paliwo sprowadzane do naszego kraju z Rosji prawdopodobnie będzie znany dopiero w przyszłym roku. Giełdowa spółka informuje, że zanim dojdzie do ogłoszenia orzeczenia przez Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie, musi odbyć się jeszcze jedno spotkanie. – W ciągu dwóch, trzech tygodni powinniśmy mieć ustalony termin. Potem tylko oczekujemy na orzeczenie trybunału – mówi Piotr Woźniak, prezes PGNiG.
Analitycy liczyli, że wynik sporu będzie znany jeszcze w tym roku. Dość powszechnie oczekuje się zwycięstwa PGNiG. Jeśli faktycznie tak się stanie, to firma może otrzymać jednorazową rekompensatę o równowartości ponad 2 mld zł.
Spadło wydobycie ropy
Zarząd PGNiG szacuje, że w kolejnych kwartałach poszukiwania i wydobycie ropy i gazu będą zapewniać grupie około 60 proc. ogółem wypracowywanego zysku EBITDA. Poprawie wyników w tym segmencie pomaga dość mocny wzrost cen obu surowców. Z wolumenem wydobycia jest już gorzej. W tym roku spółka zanotowała niewielki wzrost ilości pozyskanego gazu i spadek produkcji ropy. To efekt gorszych od oczekiwanych wyników w Norwegii. – Na złożu Skarv część odwiertów nie prowadzi wydobycia z powodu awarii. Mamy nadzieję, że w ciągu roku uda nam się uporać z tym problemem – twierdzi Woźniak.
Niezależnie od tego PGNiG chce w Norwegii rozwijać działalność. Pozyskiwany ze złóż gaz będzie przesyłało do Polski gazociągiem Baltic Pipe, który ma być zrealizowany do końca października 2022 r. Koncern zamierza przesyłać zarówno surowiec z własnych złóż (około 2,5 mld m sześc.), jak i nabywany od innych firm. Zakłada, że podpisanie umowy na rezerwację mocy przesyłowych nastąpi w I kwartale.