Polska Grupa Górnicza w I półroczu wypracowała 294 mln zł zysku netto. Tymczasem jeszcze w marcu mówił pan, że spółka będzie miała 200 mln zł zysku w całym roku, i to przed tym, gdy zapadły decyzje o podwyżkach dla górników. Co się zmieniło?
Jesteśmy bardzo ostrożni w planowaniu, dlatego podawaliśmy ostrożne kalkulacje na początku tego roku. Wynikało to z dużej wrażliwości wyników spółki na warunki geologiczne czy jakość sprzętu. Udało nam się natomiast zrealizować szereg pozytywnych działań w spółce, które pomogły w wypracowaniu tak dobrego wyniku finansowego. Przesunęliśmy aktywności w te rejony wydobywcze i w te ściany, które są pewniejsze. Poza tym przynoszą efekty działania restrukturyzacyjne, związane np. z wymianą sprzętu, bo współczynnik awaryjności spadł o połowę, a czas zatrzymania produkcji w wyniku awarii zmniejszył się o ponad 70 proc.
W kwietniu górnicy dostali podwyżki, co będzie kosztować spółkę w tym roku 280 mln zł. Jaki więc może być wynik PGG w całym 2018 roku?
Interesuje nas najwyższy wynik, jaki tylko możemy osiągnąć. Historycznie w drugim półroczu kopalnie zawsze zwiększają produkcję, więc podejrzewam, że ten wynik też będzie pozytywny i wysoki.