WIG20 zanotował najsłabszą sesję od sierpnia, a mogło być jeszcze gorzej, ponieważ w kulminacyjnym momencie wtorkowej wyprzedaży tracił 4,8 proc. – i gdyby tak zakończył dzień, to byłby to jego najgorszy rezultat od 24 lutego 2022 r. Czyli od momentu, gdy świat przeżył szok na wieść o tym, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Wówczas WIG20 zaliczył jeden z najgorszych dni w historii, tracąc 10,9 proc. Wczoraj, tysiąc dni później, dowiedzieliśmy się o rozszerzeniu doktryny nuklearnej przez Władimira Putina w odpowiedzi na zgodę USA na użycie przez Ukrainę pocisków dalekiego zasięgu do atakowania celów w Rosji. I właśnie fakt zaostrzenia konfliktu na Wschodzie inwestorzy, zwłaszcza zagraniczni, wykorzystali wczoraj do wyprzedaży polskich aktywów. Sporo tracił złoty, wracając przejściowo ponad poziom 4,1 zł do dolara.
Indeks największych firm w apogeum wyprzedaży znalazł się dokładnie 20 proc. poniżej szczytu z wiosny – oznaczało to, że warunek bessy został spełniony. Indeks zszedł też poniżej tegorocznego dołka ze stycznia (2161 pkt), który wyznaczał ostatnie istotne wsparcie przed dalszą drogą na południe. Teraz po jego przełamaniu potencjalnie może zmierzać do 2000 pkt czy nawet poniżej 1900 pkt.
W końcowej fazie sesji popyt się przebudził, ale zamknięcie i tak wypadło 2,8 proc. poniżej poziomu z poniedziałku. Nasz parkiet wypadł prawie najgorzej na kontynencie. Słabiej spisała się tylko giełda w samej Rosji, gdzie RTS i MOEX spadły odpowiednio 3,4 proc. i 3,3 proc.
Tegoroczna strata WIG20 po wczorajszej sesji sięgnęła już 9,4 proc. W przypadku WIG-u zysk zamienił się w stratę i wynosi ona 1,6 proc. (wczorajszą sesję indeks zamknął spadkiem o 2,5 proc.). Zyskami, ale symbolicznymi, mogą pochwalić się już tylko indeksy małych i średnich spółek.
Dla porównania niemiecki DAX zyskuje od początku roku 13,8 proc., a amerykańskie wskaźniki S&P 500 i Nasdaq Composite odpowiednio ponad 24 proc. i 26 proc. Odjechały warszawskim jeszcze bardziej po wczorajszej sesji.