Wydarzenia na rynku walutowym mogą okazać się jednak pułapką. Wprowadzona została zmienność, która ma prawo posłużyć do uformowania się punktu zwrotnego i zmiany trendu. Jest to jedynie jeden ze scenariuszy, ale brany pod uwagę przez zwolenników hossy akcji. WIG ponownie zatrzymał się na dolnym ograniczeniu kanału wzrostowego. Także temat trójkąta pozostaje nierozstrzygnięty. Test wsparcia przez indeks + poruszenie na rynku walutowym, to „mikst” potrzebny do zainicjowania nowej, wertykalnej fali. Jednakże momentum sprzyja niedźwiedziom a po wczorajszym tąpnięciu łatwo o panikę i wypchnięcie indeksu dołem z kanału. Gdyby tak się stało, wówczas WIG miałby otwartą furtkę w kierunku sierpniowych szczytów z poprzedniego roku. Jak na razie obrona trwa, a byki mają o co walczyć.
A miało być tak pięknie…
Kamil Cisowski, DI Xelion
Dla większości globalnych rynków akcji czwartek okazał się kolejnym bardzo dobrym dniem. Po wzrostowym otwarciu większość europejskich indeksów kontynuowała ruch w górę przed posiedzeniem EBC, korzystając m.in. z lepszego od oczekiwań raportu Taiwan Semiconductors za III kw., który błyskawicznie dźwignął nastroje w sektorze technologicznym. Spółka pokazała dynamikę zysków na poziomie 54% r./r., a przychodów na poziomie 36% r./r., w dodatku deklarując, że zamierza ją niemal utrzymać w IV kw. Jej notowania w USA rosły po informacjach o 9,79%. Rada EBC obniżyła stopę depozytową o 25 pb., do 3,40%, co było zgodne z oczekiwaniami, ale pewnym zaskoczeniem mogła być gołębia retoryka C. Lagarde, która stwierdziła m.in. że jej członkowie „są blisko złamania karku inflacji”. Jednomyślność cięcia i obawy o wzrost gospodarczy błyskawicznie sprawiły, że rynek zaczął dyskontować niezerowe prawdopodobieństwo ruchu o 50 pb. w grudniu, jest też przekonany, że stopy będą obniżane podczas każdego posiedzenia do kwietnia. Kurs EUR/USD zbliżał się wczoraj już do 1,0810, ale dzisiaj wymazuje część strat i oscyluje wokół 1,0840. Poza spadającym IBEX-em (-0,77%) notowania na głównych giełdach w Europie rosły od 0,67% (FTSE 100) do 1,22% (CAC 40).
Sesja w Warszawie była największym rozczarowaniem od miesięcy. Debiut Żabki pod każdym względem okazał się znacznie słabszy niż można było oczekiwać. Notowania spółki zamknęły się neutralnie, obrót, sięgający 1,08 mld zł, był kilkakrotnie niższy niż w pierwszych dniach notowań Allegro i PZU. Post factum można się zastanawiać, czy w życzeniowym myśleniu o przebiegu sesji nie zlekceważyliśmy nastrojów wokół sektora, jaki wpływ na wczorajsze zainteresowanie miało przekierowanie uwagi zagranicy na Azję i TSMC, czy nie mamy do czynienia z kryzysem zaufania inwestorów detalicznych po rozczarowaniach warszawskimi debiutami ostatnich lat. Nie zmienia to faktu, że nic wczoraj nie wskazywało, by wejście Żabki na giełdę miało być jakimkolwiek pozytywnym przełomem dla GPW, która stoi przed rosnącym ryzykiem kolejnego bardzo słabego na tle świata kwartału. Sama spółka ma malejące szanse, by wejść do WIG20 przed marcem, kolejne debiuty, w szczególnie Studenaka, mogą się opóźnić.
WIG20 spadł wczoraj o 2,44%, mWIG40 o 2,05%, a sWIG80 o 1,21%, na plusie nie zamknęła się żadna spółka głównego indeksu. Trudno o lepszy komentarz do skali zawiedzionych oczekiwań.
S&P 500 spadł wczoraj o 0,02%, a Nasdaq wzrósł o 0,04%, co oznaczało, że sesja kończyła się w okolicy dziennych minimów, słabiej niż sugerowały przed nią notowania kontraktów futures. Słabo wyglądał przede wszystkim sektor ochrony zdrowia, korygowały się linie lotnicze. Słabo zachowywały się takie spółki jak Alphabet (-1,35%), Pfizer (-1,35%) czy Adobe (-1,14%), z czołówki indeksów silnie rósł właściwie tylko Broadcom (+2,66%) i Chevron (+1,66%), większość S&P 500 była na minusie. Lepsze od prognoz dane o sprzedaży detalicznej (0,4% m./m.) zostały przyjęte chłodno, głównie za sprawą presji, którą wywarły na rynek długu. Tygodniowe statystyki wniosków o zasiłek były dokładnie zgodne z oczekiwaniami (241 tys.).