Kamil Cisowski, DI Xelion
Poniedziałkowa sesja po prostu nie mogła nie przynieść potężnych strat, gdy brało się pod uwagę poranne poziomy kontraktów futures, ale już godziny przedpołudniowe przyniosły próby stabilizacji rynku. Kolejne fala obaw przetoczyła się przez giełdy w Europie przed otwarciem w USA, ale minimalnie wyższy odczyt ISM w amerykańskim sektorze usługowym (51,4 pkt przy prognozach 51,1 pkt) sprzyjał lekkiemu wytchnieniu. W końcowej sesji indeksy odbijały w górę i większość z nich zamykała się powyżej otwarcia. Skala przeceny na najważniejszych rynkach wyniosła od -1,42% w Paryżu do -2,34% w Madrycie.
W Warszawie było niestety gorzej. WIG20 spadł o 3,12%, mWIG40 o 3,79%, a sWIG80 o 4,48%. Za jedyny pozytyw można uznać fakt, że przynajmniej dla dużych i średnich spółek były to rezultaty nieco lepsze niż sugerowało otwarcie, w przypadku sWIG80 na przeszkodzie stanął słabiutki finisz sesji. Taniało wszystko – w WIG20 nie było ani jednej spółki, która zamykała się na plusie, najgorzej wypadały PGE (-5,87%) i KGHM (-4,90%). W mWIG40 przeceny potrafiły być nawet mocniejsze, Greenx spadał o 8,84%, Ryvu o 8,47%, Enea i Tauron po około 7%.
S&P 500 zamknął sesję spadkiem o 3%, Nasdaq Composite o 3,43%, więc przynajmniej w przypadku tego drugiego przecena była mniejsza niż można było oczekiwać. W trakcie dnia doszło do swoistej „rotacji wstecznej” w kierunku technologii, która ma naszym zdaniem uzasadnienie. Nie widzimy w przebiegu sezonu wynikowego argumentów za tym, że kolejne odbicie i ewentualna kolejna fala hossy będą miały wyraźnie innych liderów niż ci, do których jesteśmy przyzwyczajeni – wystarczy powiedzieć, że najsilniej w dół rewidowane są obecnie prognozy co do zysków spółek energetycznych i przemysłowych, a technologicznych i telekomunikacyjnych najmniej.
W godzinach porannych sesja w Azji ma mieszany charakter, słabo zachowują się giełdy chińskie, ale Nikkei 225 rośnie po godzinie siódmej czasu polskiego o niemal 8%. Kontrakty futures sugerują wyraźne odbicie w górę w USA i Europie. Spodziewamy się co najmniej procentowych wzrostów na starcie handlu w Warszawie i na reszcie kontynentu, ale dopiero zamknięcie będzie pozwalało potwierdzić, że czeka nas przynajmniej chwilowe odprężenie. Jedno jest w naszej ocenie pewne – pierwsza część wczorajszej sesji była aberracją, a niewielka podwyżka stóp w Japonii i słabsze dane z rynku pracy na pewno nie zasługują na rangę wydarzeń w rodzaju upadku Lehman Brothers czy wybuchu pandemii, co mógł sugerować wczoraj VIX. Prawdziwym problemem pozostaje naszym zdaniem fakt, że akcje, w szczególności w USA, pozostają drogie, co tworzy przestrzeń do dalszych spadków, zapewne jednak znacznie spokojniejszych niż na przełomie ubiegłego i tego tygodnia.
Kontynuacja przeceny
Ignacy Budkiewicz, BM BNP Paribas Bank Polska
Poniedziałkowa sesja przyniosła kontynuację przeceny na globalnych rynkach finansowych, która została rozpoczęta pod koniec ubiegłego tygodnia. Przyczyn spadków można upatrywać w słabych danych z amerykańskiego rynku pracy, które zostały opublikowane w ostatni piątek i były źle przyjęte przez inwestorów giełdowych. O ile wcześniej słabsze dane z gospodarki zza oceanu były pozytywnie odbierane przez rynek, jako wzmacniające oczekiwania na nadchodzące cięcia stóp procentowych przez Fed, który jak do tej pory deklarował intencję walki z inflacją, o tyle teraz sytuacja jest postrzegana w kontekście obniżki stóp jako walki z recesją gospodarczą. Obecnie oczekiwania na obniżkę na wrześniowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej o 50 pb. wynoszą 83,5%, a tydzień temu wynosiły one jedynie 11,4%.