- W styczniu na wykresie WIG20 zaczęła się cykliczna hossa. To wtedy ukształtował się dołek, który powstaje średnio co 40 miesięcy w ramach cyklu Kitchina. Uważam, że przez najbliższe kilkanaście miesięcy to minimum nie zostanie pogłębione – mówił w programie "Prosto z parkietu" Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao.
Ekspert nie krył jednak zaniepokojenia skalą trwającego spadku indeksu WIG20, który w minionym tygodniu naruszył barierę 1800 pkt i znalazł się najniżej od połowy lutego. - Jestem zaskoczony. Zwyżka WIG20 z pierwszego kwartału sięgająca 19 proc. idealnie wpisywała się we wspomniany cykl. Niestety w segmencie dużych spółek widać 100-proc. uzależnienie od zagranicznego kapitału – zwracał uwagę Białek. Niestety, ale kapitał zagraniczny nie lubi politycznych ryzyk, a te niestety zdominowały w ostatnim czasie warszawski rynek akcji. Analityk CDM Pekao zauważył jednak, że rynkowa słabość ujawniła się również na indeksie MSCI Emerging Markets, co pokazuje, że Warszawa nie jest w swojej słabości odosobniona. W opinii gościa programu słabość WIG20 może przeciągnąć się do drugiego/trzeciego tygodnia czerwca, a potem powinniśmy obserwować rynek byka. Wiele zależy oczywiście od sytuacji rynków zagranicznych. - Rynkom powinny sprzyjać słabsze dane ze Stanów Zjednoczonych odwlekające w czasie podwyżki stóp, a także sondaże z Wielkiej Brytanii pokazujące spadek ryzyka Brexitu – tłumaczył Białek. Jednocześnie analityk odniósł się do sytuacji na wykresie S&P500. Wielu techników zwraca bowiem ostatnio uwagę, że wyrysowała się tam spadkowa formacja głowy z ramionami. - Nie jest to duża formacja. Gdyby zrealizowała swój potencjał na początku czerwca, to zasięg wynosi lekko poniżej 1900 pkt. Jeśli nie będzie podwyżki i Brexitu, to z tego pułapu powinno dojść do odbicia i "rajdu ulgi" trwającego do września – mówił.
Choć segment blue chips nie daje ostatnio inwestorom powodów do radości, to segment mniejszych spółek wręcz przeciwnie. W ostatni wtorek sWIG80 dotarł do poziomu 13 935 pkt, a więc znalazł się najwyżej od maja 2015 r. - Na wykresie tego indeksu dostrzegam gigantyczny wachlarz, który buduje się od 2007 r. Ostatnia zwyżka doprowadziła do przełamania trzeciej linii owego wachlarza, co zgodnie z klasyczną teorią analizy formacji stanowi sygnał zmiany trendu – tłumaczył Białek. W jego opinii segment małych spółek jest zdominowany przez krajowy kapitał, który reaguje na dwie rzeczy: zyski firm oraz stopy procentowe. Ekspert podkreślał, że wskaźniki wyprzedzające pokazują, że wzrost zysków powinien utrzymywać się na stabilnym poziomie z tendencją do przyspieszania, a dane o krajowej inflacji, przynajmniej na podstawie historycznych analiz, nie wskazują, by Rada Polityki Pieniężnej miała zdecydować się na podwyżkę stóp procentowych. - Szeroki rynek GPW jest przepełniony spółkami, które są bardzo nisko wycenianie. Krajowy kapitał ignorując wydarzenia na świecie zwraca się więc w kierunku małych spółek, które obecnie prezentują się bardzo atrakcyjne z inwestycyjnego punktu widzenia – dodał Białek.
Wymowa piątkowej rozmowy w programie "Prosto z parkietu" wydaje się więc całkiem optymistyczna. WIG20 cały czas jest w fazie hossy, a nerwowe ruchu nie powinny trwać dłużej niż do trzeciego tygodnia czerwca. Inwestorzy bardziej niecierpliwi powinni szukać okazji do zakupów na rynku małych spółek, który jest atrakcyjniej wyceniany i mniej podatny na ruchy kapitały zagranicznego.