Afera GetBacku to ogromne straty obligatariuszy i akcjonariuszy, którzy bezpośrednio zainwestowali w tę spółkę, ale także uczestników wielu funduszy inwestycyjnych w związku z przeceną aktywów. W jej wyniku doszło też do kilku zmian w przepisach o działalności TFI.
Altus ma wrócić do gry
W skutek afery GetBacku i decyzji KNF z krajowego rynku zniknęło kilka towarzystw funduszy inwestycyjnych, którym nadzór wytknął nierzetelne nadzorowanie windykatora przy serwisowaniu przez niego funduszy wierzytelności. Wśród towarzystw, które znalazły się na celowniku KNF, był m.in. Altus TFI. Decyzja nadzoru zapadła na początku lutego 2020 r. i miała rygor natychmiastowej wykonalności. Półtora roku wcześniej Piotr Osiecki, twórca Altusa TFI, trafił do aresztu, w którym łącznie spędził 16 miesięcy, w związku z zarzutami dotyczącymi sprzedaży GetBackowi windykacyjnej firmy EGB po zawyżonej cenie. Osiecki nigdy nie zgadzał się z zarzutami, ale dziś jego biznes to niewielki ułamek Altusa sprzed lat. Nie zamierza jednak złożyć broni.
– Przed aferą GetBacku zarządzaliśmy 18 mld zł aktywów, a wśród klientów był największy na świecie fundusz typu sovereign. Moim celem jest odbudowanie Altusa dwa razy silniejszego po tym wszystkim, co mnie spotkało od państwa – zapowiada Osiecki w rozmowie z „Parkietem”. – W odniesieniu do sprzedaży przez Altusa windykatora EGB Investments GetBackowi prokuratura postawiła mi zarzut z art. 296 k.k., czyli działania na szkodę spółki, którą przecież nie zarządzałem. To absurdalny zarzut – oczywiste jest, że jako prezes Altusa na pierwszym miejscu musiałem dbać o interes własnej spółki i tysięcy jej klientów – zapewnia Osiecki.
Sprawa utraty licencji (w związku z funduszami wierzytelności) na działalność towarzystwa funduszy inwestycyjnych przez Altusa nadal nie ma swojego finału. – Czekamy na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Liczymy, że będzie on dla nas korzystny, podobnie jak w przypadku Lartiq TFI (dawniej Trigon TFI) – mówi główny akcjonariusz Altusa. Przypomnijmy, że dawnego Trigona TFI spotkał podobny los, ale WSA uchylił decyzję KNF o odebraniu zgody na zarządzanie funduszami.
– Wbrew narracji Komisji Altus w pełni nadzorował GetBack przy serwisowaniu funduszy wierzytelności. I na to są dowody, m.in. liczna korespondencja ze spółką – twierdzi Osiecki. – Za to KNF nie zrobiła nic, by zapobiec aferze GetBacku. Od 2012 r. ani razu nie prowadziła nawet kontroli w GetBacku, nie wykorzystując żadnych narzędzi instytucjonalnych, które posiada, żeby ostrzec rynek przed relacjami z tym podmiotem. W ten sposób to KNF nadszarpnął zaufanie do instytucji i do polskiego rynku kapitałowego – mówi Osiecki. Jego zdaniem kierunek działań KNF odwrócił uwagę opinii publicznej od sedna afery GetBacku i jej faktycznych beneficjentów. – Do dziś nie wyciągnięto odpowiedzialności za przyjętą strategię przelewarowania biznesu i utratę płynności od ówczesnego głównego akcjonariusza – Abrisu – zauważa Osiecki.