Nowe otwarcie to nowe pomysły i większa odwaga

Mamy rynek kapitałowy w marazmie, nieadekwatny do potrzeb gospodarki. Wierzymy, że teraz, kiedy ludzie z rynku będą zajmować ważne stanowiska, nastąpi przełom – mówi Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.

Publikacja: 01.03.2024 06:00

fot. r. gardziński

fot. r. gardziński

Foto: GARDZIŃSKI ROBERT/FOTORZEPA

Jako branża maklerska czujecie się oszukani?

Jako branża, która była inicjatorem powstania giełdy, a obecnie jej główny klient, który de facto odpowiada za jej gros przychodów, czujemy się zlekceważeni.

Pytam o to w nieco innym kontekście. To przecież IDM walczyła najmocniej o strategię rynku kapitałowego. Ona w końcu powstała, w ubiegłym roku podsumowano jej realizację i w zasadzie można powiedzieć, że niewiele się zmieniło...

Wiele spraw udało się zrobić, ale zdecydowanie to były zbyt małe elementy, by pojawił się mocny impuls do rozwoju rynku kapitałowego i zwiększenia jego znaczenia w finansowanie gospodarki. Potwierdzają to zresztą statystyki. Spada cały czas kapitalizacja spółek giełdowych w relacji do PKB, co jeszcze bardziej pogłębia różnicę między nami a rozwiniętymi rynkami europejskimi. Strategia okazała się więc być niewystarczająca do tego, by rynek kapitałowy wspierał gospodarkę tak, jak należy. Niestety, udało się rozwiązać wiele mniejszych spraw, ale nie dotknęły fundamentu. A bez tego cała reszta nie zadziała. Mówiliśmy o tym od początku ustalania strategii.

Co to znaczy?

Musimy patrzeć przez pryzmat wyzwań stojących przed polską gospodarką. Priorytetem gospodarczym powinno być zwiększenie innowacyjności. Pod względem innowacyjności jesteśmy na czwartym miejscu od końca w Unii Europejskiej. Kolejna kwestia to transformacja energetyczna. Zarówno środki publiczne, jak i system bankowy nie wystarczą, by ta transformacja faktycznie się powiodła. Kolejny aspekt to dostęp do kapitału, w szczególności dla najbardziej innowacyjnych i dynamicznie rozwijających się firm. Dla banków często takie przedsiębiorstwa są obarczone zbyt dużym ryzykiem, a zagraniczny kapitał jest zbyt trudny do zdobycia i zbyt drogi. Siłą rzeczy jest to więc miejsce dla rynku kapitałowego.

Unia Rynków Kapitałowych wcale nie zakazuje zresztą tego, by poszczególne państwa wprowadzały nowe impulsy, które pobudziłyby lokalne rynki kapitałowe. URK nie jest ani wytłumaczeniem, ani argumentem za tym, by nie podejmować działań. Wprost przeciwnie, ostatnie działania Unii mają na celu wsparcie lokalnych rynków. Musimy więc postawić na polski rynek kapitałowy i przy odpowiednim wsparciu regulacyjnym i politycznym może się on odrodzić. A polska gospodarka potrzebuje nowego silnika wzrostu, biorąc pod uwagę to, jakie wyzwania przed nią stoją.

Te tezy powtarzane są na okrągło i nic się za bardzo nie zmienia…

Na europejskich rynkach z dużo bogatszą historią i na wyższym stopniu rozwoju panuje przekonanie, że jest mała świadomość polityków odnośnie do rynku kapitałowego i nie ma wystarczającej determinacji, by go rozwijać. Z tym samym mamy do czynienia w Polsce. W efekcie mamy rynek kapitałowy w marazmie, nieadekwatny do potrzeb gospodarki. Elity polityczne też nie mają świadomości co do jego roli i determinacji, by go rozwijać. Dlatego też strategia rozwoju rynku kapitałowego nie zmieniła oblicza rynku.

To skoro mowa o decydentach… Mamy obecnie Andrzeja Domańskiego, człowieka wywodzącego się z rynku kapitałowego, na stanowisku ministra finansów. Tomasz Bardziłowski, makler z krwi i kości, jeśli uzyska zgodę KNF, będzie prezesem GPW. Aż chce się powiedzieć: jeśli nie teraz, to kiedy?

Dokładnie tak. Wierzymy, że teraz, kiedy ludzie z rynku kapitałowego będą zajmować ważne stanowiska, nastąpi przełom.

Oczekujecie, że Ministerstwo Finansów pod wodzą Andrzeja Domańskiego weźmie się za pisanie nowej strategii dla rynku kapitałowego?

Jeśli nie nakreślimy planu, dokąd płyniemy, to każdy wiatr może się okazać przeciwny. Chodzi o główne kierunki i mierzalne kryteria sukcesu. Tak powinna wyglądać strategia. Realizacja to działania operacyjne, codzienna praca lidera odpowiedzialnego za ten segment.

Czy jednak nie będzie tak, jak z poprzednią strategią? Kilka lat walczyliście o to, by ona powstała, później kilka lat była tworzona, następnie kilka lat wdrażana, a ostatecznie efekty są raczej mizerne.

Obawa przed porażką nie powinna nas zniechęcać do działania. Może przy obecnym układzie osobowym i rynkowym będzie większa skłonność do tego, by stworzyć materiał, który będzie zawierał najważniejsze sprawy do zrobienia. Strategia nie może bowiem zawierać zbyt wielu priorytetów. One powinny być też co jakiś czas aktualizowane i dodawane. Myślę, że to wszystko da się zrobić w stosunkowo krótkim czasie, nieliczonym w latach. Poza tym nie możemy czekać z działaniami, bo czas i tak upłynie.

To co w takiej pierwszej wersji strategii powinno się znaleźć?

Od kilku lat apelujemy o powstanie sądu rynku kapitałowego. Naszym zdaniem nadal powinien być to jeden z priorytetów, który przełożyłby się na poprawę zaufania do rynku. Elementem, który do tego by się także przyczynił, jest poprawa ładu korporacyjnego, a niezależni członkowie powinni być faktycznie niezależni od akcjonariusza dominującego. Większościowi akcjonariusze nie mogą także nadużywać swojej pozycji względem mniejszościowych i nie dotyczy to tylko spółek, w których większościowym udziałowcem jest Skarb Państwa. To wszystko przekłada się na zaufanie i zdolność inwestowania oraz stopy zwrotu. A przecież stopy zwrotu to główny element zachęcający do inwestowania.

Idźmy dalej…

Kolejny element to polityka zachęcania do innowacji i inwestowania. Podstawowym źródłem kapitału krajowego są oszczędności gospodarstw domowych. Te jednak w znacznej mierze trzymane są na rachunkach bankowych. Aby te pieniądze mogły trafić na rynek kapitałowy, potrzebna jest polityka podatkowa zachęcająca do inwestowania. Kolejny ważny element to infrastruktura rynkowa funkcjonująca w symbiozie z rynkiem, która wspiera klientów, na rzecz których działa, czyli brokerów.

Do tej pory nie wspierała?

Giełda musi być w dialogu z rynkiem, by zrozumieć potrzeby brokerów, aby ci mogli lepiej obsługiwać inwestorów. W związku tym trzeba się zastanowić nad rolą GPW. Czy to ma być spółka publiczna z obowiązkiem maksymalizacji zysków dla akcjonariuszy, czy jednak spółka infrastrukturalna mająca zapewnić tani i sprawny dostęp do rynku po to, by koncentrować obrót klientów biur maklerskich, budować płynność i jakość wycen akcji.

Giełda nie rozumiała ostatnio potrzeb brokerów?

Na pewno w wielu aspektach zabrakło dyskusji. Pytanie dotyczące tego, czy giełda była bardziej nastawiona na rozwój rynku kapitałowego, czy też na rozwój własny, wciąż jest bardzo zasadne.

Ale to przecież nie jest kwestia osób zasiadających w zarządzie. GPW to spółka akcyjna, która przecież ma też przynosić zwrot akcjonariuszom.

I dlatego trzeba się poważnie zastanowić nad rolą GPW na rynku kapitałowym. To jest strategiczna kwestia. Pożądanym rozwiązaniem byłoby podporządkowanie strategii GPW potrzebom jej klientów, czyli brokerów i tym samym polskiemu rynkowi kapitałowemu. Można to zrobić np. poprzez kontrolę krajowych brokerów nad GPW. Jakby ten model się nie udał, to może należałoby ściągnąć giełdę z giełdy.

Ktoś, kto to czyta, może odnieść wrażenie, że branża maklerska uważa się za pępek świata.

Maklerzy odgrywają fundamentalną rolę na rynku kapitałowym. To oni wyszukują spółki, doradzają, wprowadzają ich na giełdę, obsługują inwestorów. Inni jedynie stwarzają warunki do tego, by brokerzy mogli działać. Postawiona teza jest więc nieprawdziwa.

Jeśli Tomasz Bardziłowski zostanie prezesem GPW, to o ten dialog z GPW będzie łatwiej?

Tomasz Bardziłowski pochodzi z branży maklerskiej i to jest niewątpliwie wielka zaleta. A co będzie… po owocach go poznamy. Nie możemy też z góry zakładać złego scenariusza. Podstawy do porozumienia są bardzo mocne. Żałuję jednak, że w radzie nadzorczej GPW nie znalazła się zdecydowanie większa i adekwatna reprezentacja branży maklerskiej. Giełda to bowiem biznes brokerski. To brokerzy powinni mieć kluczowy wpływ na to, jak giełda ma ich obsługiwać, bo to brokerzy znają potrzeby emitentów i inwestorów, których na co dzień obsługują.

Ale w radzie giełdy mamy chociażby przedstawicielkę inwestorów instytucjonalnych Małgorzatę Rusewicz…

I bardzo dobrze, ale to brokerzy powinni być większością w radzie nadzorczej, bo oni znają biznes giełdowy. Powtórzę: giełdy na całym świecie działają na rzecz brokerów. Giełda to nie jest biznes inwestorów. Inwestorów obsługują domy maklerskie.

Konferencja IDM w Bukowinie Tatrzańskiej zbliża się wielkimi krokami. Jakie ma pan wobec niej oczekiwania? Można usłyszeć opinie, że jest to już głównie spotkanie o charakterze relacyjnym, bo merytorycznie nie wnosi już nic nowego do dyskusji.

Networking to bardzo ważny aspekt konferencji, ale kluczowe są wnioski z dyskusji. Postawię tezę, że każda konferencja w Bukowinie była początkiem ważnych zmian na rynku. To tam zapoczątkowaliśmy debatę o strategii, to tam podważaliśmy wstępne założenia jednolitej licencji bankowej. To tam wykuwają się pomysły na zmiany na rynku. Jeśli pan pamięta, to z każdej konferencji powstają wnioski przekazywane później do decydentów. W biznesie ważne jest także zaufanie i to zaufanie buduje się także podczas takich spotkań. Tegoroczna konferencja pod względem merytorycznym też będzie miała szczególny charakter. Nowe otwarcie, a z takim niewątpliwie mamy do czynienia na rynku, to też nowe pomysły i większa odwaga w podejmowaniu decyzji. Liczę, że doświadczymy tego na własnej skórze już za kilka dni w Bukowinie Tatrzańskiej.

Parkiet PLUS
Rząd nadrabia stracony czas na lądzie i na morzu
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Problem deponentów: co szybciej spadnie – inflacja czy stopy?
Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze