Pomysł ogłoszono w sierpniu ubiegłego roku. Wydawało się wówczas, że chodzi głównie o powstrzymanie działań LIV Golf, a więc ligi powstałej za pieniądze saudyjskiego funduszu inwestycyjnego, która przyciągnęła wiele sław golfa, oferując ogromne kontrakty indywidualne oraz liczone w dziesiątkach milionów dolarów nagrody, niespotykane w dziejach dyscypliny. Woods ani McIlroy nie dali się skusić. Obaj pozostali wierni PGA Tour, ale podjęli też działania, by innym golfistom – w domyśle: równie odpornym na saudyjskie pokusy – dać szansę zarabiania po nowemu tak, by nie dezorganizować normalnego cyklu rozgrywek profesjonalnych i, przy okazji, stworzyć świeży produkt przyciągający nowych widzów, zwłaszcza młodego pokolenia.
Gwiazdorzy stworzyli więc wespół z Mikiem McCarleyem, doświadczonym menedżerem telewizyjnym, byłym szefem NBC Sports i Golf Channel, firmę TMRW Sports, która zajęła się zamianą idei w konkret, czyli – w pierwszej kolejności – budową dedykowanego sprawie supernowoczesnego obiektu, w którym pod dachem postawiono ogromny symulator golfowy i stworzono obszar do wirtualnej krótkiej gry i puttowania. Przewidziano także trybuny na 2 tys. miejsc, aby widzowie mogli z bliska zobaczyć najlepszych golfistów świata w akcji.
Golfiści na podsłuchu
Istotą pomysłu jest zorganizowanie na symulatorze – we współpracy z PGA Tour – zwartych, cyklicznych telewizyjnych rozgrywek drużynowych z udziałem gwiazd golfa oraz pokazywanie ich „na żywo” w dobrym czasie antenowym w poniedziałkowe wieczory, podczas gdy standardowe turnieje PGA Tour i innych lig są rozgrywane od czwartku do niedzieli, więc konfliktu nie ma. W każdych wzięłoby udział sześć drużyn. Ich rywalizacja ma trwać tylko dwie godziny, ale za to w światłach reflektorów, z dodatkowymi atrakcjami w postaci rozmów z uczestnikami (wszyscy będą mieli podpięte mikrofony) i bieżących komentarzy – wszystko po to, aby golf w wirtualnej wersji był atrakcyjny dla oglądających i nie zabierał im więcej czasu niż transmisje telewizyjne innych popularnych dyscyplin.
Dziś można już stwierdzić, że TGL faktycznie wystartuje i spełni wiele, a może nawet wszystkie złożone obietnice. Przede wszystkim w Palm Beach Gardens na Florydzie stanął wreszcie budynek, który ugości zawody. Zbudowano go na terenie campusu Palm Beach State College. Otrzymał nazwę SoFi Center od szyldu sponsora, czyli firmy zajmującej się cyfrowymi finansami osobistymi.
Na powierzchni ponad 23 tys. metrów kwadratowych są już miejsca dla publiczności. Pojawi się wspomniany gigantyczny symulator z ekranem wielkości 19,5 na 14 m (20 razy większy niż standardowy). Jest też przestrzeń na krótką grę obejmująca trzy bunkry z piaskiem i trzy wirtualne greeny (obszary krótko przystrzyżonej trawy) o wymiarach 4,6 na 8,2 m. Można rzec, że całość zajmie mniej więcej obszar boiska piłki nożnej albo czterech boisk do koszykówki. Nad obiektem powstała ponadto kopuła chroniąca przed niespodziankami meteorologicznymi, a na zewnątrz przewidziano dwa place, na których będą organizowane rozrywki przedmeczowe dla kibiców.