Czarne chmury nad giełdą w Warszawie. Czy czeka nas bessa?

Po optymizmie, który zaledwie kilka tygodni temu wyniósł indeksy warszawskiej giełdy na nowe szczyty hossy, nie ma już śladu. Zastąpiły go obawy związane ze światowym kryzysem, który może pogrążyć rynki akcji w odmętach zniżek.

Publikacja: 07.04.2025 18:43

Czarne chmury nad giełdą w Warszawie. Czy czeka nas bessa?

Foto: Adobestock

Za nami już trzy sesje z rzędu, w trakcie których inwestorzy handlujący w Warszawie masowo pozbywali się akcji, ulegając globalnej panice. Indeks WIG20 po wyznaczeniu w drugiej połowie marca szczytu trwającej już niemal 30 miesięcy hossy wyraźnie obniżył loty, cofając się o prawie 14 proc. Nieco lepiej wypada szeroki rynek, który od szczytu wszech czasów na poziomie blisko 100 tys. pkt stracił ok. 12,5 proc. Krajowe indeksy w ciągu zaledwie trzech sesji straciły połowę całego tegorocznego dorobku hossy.

Strach opanował giełdy

Jest zbyt wcześnie, by obwieszczać bessę, ale burzliwy przebieg korekty może budzić niepokój wielu inwestorów i rodzić skojarzenia z krachami z 2008 czy 2020 r. W poniedziałek, mimo panicznej wyprzedaży na początku sesji, sytuacja na rynku nieco się uspokoiła i tempo spadków wyhamowało, co daje nadzieję na odreagowanie w krótkim terminie. W poniedziałek do akcji wkroczyły władze warszawskiej giełdy, zawieszając na godzinę notowania na wszystkich rynkach, mając na względzie bezpieczeństwo obrotu. Miało to miejsce tuż przed rozpoczęciem notowań za oceanem, co może oznaczać, że ruch ten najprawdopodobniej był podyktowany obawami o zwiększony wzrost zmienności notowań po starcie sesji w USA. To pokazuje, jak duża jest zależność krajowego parkietu od sytuacji na pozostałych rynkach, czego świadkami byliśmy podczas ostatnich sesji. W ostatnich dniach warszawska giełda znalazła się pod silną presją czynników globalnych. Wyraźne pogorszenie nastrojów wśród inwestorów na światowych rynkach przełożyło się na wyprzedaż ryzykownych aktywów, na czym mocno ucierpiały polskie akcje i złoty. Był to wynik rosnących obaw inwestorów związanych z eskalacją wojny handlowej wywołanej zeszłotygodniowymi decyzjami Trumpa o nałożeniu wysokich ceł na importowane towary, co dodatkowo wywołało działania odwetowe innych państw, m.in. Chin. To, w ocenie inwestorów, znacząco zwiększyło ryzyko recesji w USA.

– Odpowiedź Chin, zwiastująca nałożenie na USA ceł odwetowych 34 proc., umocniła scenariusz potencjalnego pogorszenia się relacji w handlu międzynarodowym, podwyższając tym samym materializację ryzyka recesji w USA – zauważa Mateusz Czyżkowski, analityk XTB.

Czytaj więcej

WIG domyka lukę bessy. Inwestorzy wpatrzeni w USA

Czy uda się zażegnać obecny kryzys?

Zdaniem ekspertów rynki akcji obecnie dostosowują się do nowej rzeczywistości, która może oznaczać trudny czas dla wielu gospodarek, co może przerodzić się w kolejny ogólnoświatowy kryzys. Zdaniem ekspertów nie jest jeszcze za późno, by móc zażegnać obecny kryzys, co mogłoby ustabilizować sytuację na giełdach. –

Rozwój sytuacji w najbliższych miesiącach zależy od decyzji politycznych w zakresie kształtowania ceł na świecie. W tej chwili wydaje się, że jesteśmy na granicy recesji gospodarczej i tym samym dalszych spadków, ale politycy nadal mają wszystko w swoich rękach. Od szczytów rynki spadły o około 20 proc. i historycznie taki poziom spadków odróżniał głębokie korekty od kryzysów finansowych – zauważa Tomasz Bursa, doradca inwestycyjny i wiceprezes OPTI TFI. – Jeżeli założymy czarny scenariusz, czyli brak porozumienia, to wówczas spadki mogą się jeszcze pogłębić, ale wtedy to już będziemy rozmawiać o poziomach jeszcze 20–30 proc. niższych niż obecnie, czyli łączny ruch cen mógłby być podobny jak obserwowany w czasie pandemii i kryzysu finansowego w 2008 r. – dodaje.

Obecna skala spadków jest podobna jak zaobserwowana pod koniec 2018 r. (zapowiedzi Trumpa związane z wojną handlową z Chinami) oraz w połowie 2022 r. (gdy rynki reagowały na skokowy wzrost stóp procentowych). Dlatego zdaniem specjalisty obecny poziom cen jest kluczowy dla powstrzymania rynków przed spadkami oraz przed rozlaniem się fatalnych nastrojów inwestorów na gospodarkę realną.

– W poprzednich dwóch przypadkach powrót do poprzednich poziomów cen trwał od 6 miesięcy w roku 2018 do nawet 18 miesięcy w 2023 r. Są jednak trzy aspekty, które pozwalają spojrzeć optymistycznie na kolejne miesiące, a tym samym liczyć na odreagowanie spadków. Po pierwsze, politycy mają nadal wpływ na zatrzymanie wojny celnej i poprawę nastrojów inwestorów. Po drugie, stopy procentowe są wyższe niż w poprzedniej dekadzie, co pozwala na reakcję władz monetarnych. I wreszcie globalne spółki są w lepszej kondycji finansowej niż w kryzysie 2008 r., a sektor bankowy jest zdecydowanie silniejszy – wskazuje ekspert.

Jednocześnie zauważa, że nawet mimo realizacji negatywnego scenariusza na giełdach polski rynek może być nieco bardziej odporny na negatywne impulsy zewnątrz.

– Patrząc na krajowy rynek akcji, zakładam, że lokalny rynek może zachować się lepiej, gdyż polskie spółki mają mniejszą ekspozycję na rynki globalne niż spółki amerykańskie i zachodnioeuropejskie. Wyceny też są istotnie niższe, a to daje bufor bezpieczeństwa – wyjaśnia Bursa.

Opinie

Obawy związane z nadejściem bessy są uzasadnione

Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz BM Banku Millennium.

Moim zdaniem mamy obecnie wysokie ryzyko wejścia rynków w bessę, co będzie związane ze spadkiem apetytu na ryzyko inwestorów oraz tym razem realnym ryzykiem spadku przychodów i wyników spółek na skutek ograniczeń w handlu. Wyobraźmy sobie cła na amerykańskie firmy technologiczne czy spadające zyski europejskich producentów na skutek zwiększonego importu towarów z Chin, szukających nowych rynków zbytu. Do tego dołóżmy perspektywę obniżki stóp procentowych, być może do zbyt niskich poziomów, chociaż realnie byłoby to wskazane, na skutek konieczności ratowania gospodarek przed recesją – dla koni pociągowych GPW, czyli banków, to nie jest najlepszy scenariusz. W obawie przed spadkiem zysków inwestorzy mogą pozbywać się akcji sektora. Konsument w sytuacji niepewności na rynkach i w gospodarce może znaleźć się w lekkiej panice, przez co raczej nie zwiększy zakupów. Dodajmy do tego mogące się zaostrzyć na skutek spadku dochodów z PIT czy CIT problemy budżetowe w Europie, czego nie zrekompensują dochody z ceł (i tak w Europie niezbyt wysokie w obawie przez reperkusjami zza oceanu). A tanio na rynkach w większości przypadków nie jest.

Wyceny na giełdach dostosowują się do nowej rzeczywistości

Michał Krajczewski, szef zespołu doradztwa inwestycyjnego BM BNP Paribas

Dwudniowe tempo spadków amerykańskich giełd z końca zeszłego tygodnia było najsilniejsze od marca 2020 r. Rodzi to porównania do krachu covidowego, gdzie mieliśmy do czynienia z bardzo szybkim odbiciem dzięki skoordynowanej globalnej akcji wsparcia gospodarki zarówno przez rządy, jak i banki centralne. Obecnie wydaje mi się, że z tak szybkim, „V-kształtnym” odbiciem nie będziemy mieć do czynienia z uwagi na mogący trwać dłużej proces negocjacji umów handlowych pomiędzy USA a ich największymi partnerami gospodarczymi. W wypowiedziach przedstawicieli administracji Trumpa nie widać jeszcze negatywnego wpływu spadających cen akcji, więc oceniam, że tzw. Trump-put jeszcze nie obowiązuje. Podobnie przecena nie była jeszcze tak duża, aby mówić o tzw. Fed-put. W piątek w swojej wypowiedzi prezes Powell stwierdzał, że nie ma obecnie potrzeby obniżek stóp procentowych. To może świadczyć, że możemy mieć jeszcze do czynienia z okresem gorszej koniunktury giełdowej podczas procesu dostosowania wycen giełdowych do nowej rzeczywistości w handlu międzynarodowym, zapoczątkowanej przez Trumpa.

Finanse
GPW tłumaczy zawieszenie handlu: "Stabilność handlu mogła zostać zachwiana"
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Finanse
WIG domyka lukę bessy. Inwestorzy wpatrzeni w USA
Finanse
Szalony dzień na rynkach: Przerwa na GPW, wściekli inwestorzy, błysk JSW
Finanse
Notowania na GPW ruszyły po godzinie przerwy
Finanse
Zysk w Skarbcu
Finanse
Piątek na rynku: Asseco blisko rekordu, Kęty poprawiają wyniki, InPost szarżuje