Raiffeisen Bank Polska do końca półrocza musi przeprowadzić publiczną ofertę akcji i wprowadzić do obrotu na GPW 15 proc. walorów (zgodnie ze zobowiązaniem złożonym przez RBI, jego austriackiego właściciela). Czego można się spodziewać po ofercie banku, dziewiątego w Polsce pod względem wielkości aktywów?
Dyskonto – nie czy, ale jak duże
– Zainteresowanie inwestorów ofertą RBP będzie zależało głównie od ceny i jego perspektyw. Dyskonto w wycenie wobec jego wartości księgowej jest konieczne, bo bank ma niższą rentowność niż Millennium czy mBank, choć nie jest w aż tak kiepskiej sytuacji jak Getin Noble Bank. Bliższym punktem odniesienia są te dwa pierwsze banki – uważa Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.
– Inwestorzy raczej nie czekają z niecierpliwością na kolejny bank na GPW, szczególnie jeśli mówimy o instytucji o niskiej rentowności, z ROE poniżej 3 proc. w 2016 r., i do tego obarczonego kredytami we frankach szwajcarskich. Aby uzasadnić zakup akcji, cena musiałaby być bardzo niska w stosunku do wartości księgowej, co z punktu widzenia sprzedającego stawia pod znakiem zapytania sens całej transakcji, chyba że chodzi tylko o formalne wprowadzenie, przy założeniu niskiego free float. Bank przypomina nieco inny, pod wieloma względami podobny, podmiot – BGŻ BPN Paribas. Sądzę, że zainteresowanie inwestorów w tym przypadku mogłoby być podobne, czyli niskie – uważa Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.
Również Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities, wskazuje, że to nie będzie łatwa oferta. – Jednak ostatnio inwestorzy lepiej postrzegają banki frankowe i jej powodzenie jest bardziej prawdopodobne, niż było jeszcze pół rok temu. Rynek z mniejszym niepokojem patrzy na to, co może się wydarzyć z hipotekami walutowymi, ale problem tych kredytów nie jest rozwiązany i będzie rzutować na wyceny banków w nie zaangażowanych – dodaje. Kredyty frankowe RBP stanowią 36 proc. całego jego portfela.
Ofercie banku nie będzie sprzyjać fakt, że IPO to inna sytuacja niż posiadanie akcji już notowanego podmiotu. Inwestorzy mają spore pozycje w bankach frankowych, często nie mogą ich mocno zredukować ze względu na płynność, więc pojawia się pytanie, czy będą mieli gotówkę i chęci na to, aby wziąć udział w ofercie i jeszcze zwiększyć zaangażowanie w banki frankowe. – Ale wraz ze zbliżaniem się do IPO powinna maleć niepewność dotycząca ewentualnych rozwiązań frankowych, w momencie oferty publicznej będzie już wiadomo, jaki będzie ich ostateczny kształt, co ułatwi wycenę banku – dodaje Sobolewski.