RBI na początku 2015 r. oficjalnie potwierdził, że chce sprzedać Raiffeisen Polbank, ale prawdopodobnie decyzja w tej sprawie zapadła już wcześniej. Austriacy długo nie mogli znaleźć chętnych, choć pod koniec 2016 r. było blisko sprzedaży banku Aliorowi. Ostatecznie trafi w ręce BGŻ BNP Paribas. Bilans Raiffeisen Polbanku kurczył się nie tylko ze względu na słaby wzrost, ale także z powodu sprzedaży spółki leasingowej na początku 2017 r. mr
Foto: GG Parkiet
– Trudno powiedzieć, który czynnik przeważa. Pracownicy z pewnością odczuwają w takich sytuacji niepewność wobec przyszłości, bo fuzje zawsze wiążą się z redukcją zatrudnienia, co nie wpływa dobrze na ich morale. Ale z drugiej strony sprzedający chce pokazać, że biznes ma potencjał i siłę sprzedażową. Łatwiej pokazać wzrost sprzedaży, niż poprawić wyniki i może się pojawiać presja, aby pokazać wzrosty – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego. Dodaje, że wpływa to nie tylko na same zainteresowane banki, ale też na cały sektor – pojawia się większa, nie zawsze racjonalna konkurencja, bo chodzi o pokazanie się, które na dłuższą metę nie zwiększa zyskowności takiego banku. Czasami słyszy się, że konkurenci narzekają na zbyt agresywną konkurencję takich banków w zakresie cen czy ogólnej kampanii marketingowej.
Deutsche Bank Polska również był długo wystawiony na sprzedaż, nieoficjalne informacje na ten temat raz na jakiś czas napływały od około dwóch lat – choć sam bank zaprzeczał. W grudniu ubiegłego roku okazało się, że jego podstawową część kupi BZ WBK. Mimo że Deutsche Bank Polska był w dość newralgicznej sytuacji, a w dodatku ma sporo kredytów walutowych, jego bilans w latach 2013–2017 powoli, ale systematycznie się zwiększał. MR
Foto: GG Parkiet
– Są przykłady pokazujące, że banki wystawione na sprzedaż wykazują się aktywnością – Raiffeisen Polbank wprowadził nową, atrakcyjną konkurencyjnie ofertę na konta i nowe oszczędności, podobnie zrobił Deutsche Bank Polska. Dla banku wystawionego na sprzedaż to dość newralgiczny okres, w którym szczególną uwagę zwraca się na bilans i pokazuje, że bank jest w stanie pozyskiwać klientów. Bez wątpienia lepiej przedstawić potencjalnemu przyszłemu nabywcy pozytywne trendy w biznesie. Jednak pojawia się pytanie o koszty takiego zabiegu oraz jakość i wierność pozyskiwanych naprędce klientów, bo w dużej mierze rywalizacja o nich opiera się na konkurencji cenowej, zatem po zakończeniu promocji klienci wrażliwi na cenę mogą odejść do innego prowadzącego promocję banku – zwraca uwagę Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.
Bank BPH, należący kiedyś do amerykańskiego koncernu GE, mocno zaangażowany w hipoteki walutowe, notował słabe wyniki i osiągał niską rentowność, a główny akcjonariusz zdecydował o jego sprzedaży (decyzja została podjęta na najwyższym szczeblu i dotyczyła wyjścia grupy z sektora finansowego). Nie dziwi więc, że BPH się nie rozwijał, a jego bilans wręcz się kurczył – z 33 mld zł w 2013 r. do 30 mld zł we wrześniu 2016 r. (wtedy kupił go Alior). MR
Foto: GG Parkiet
Sceptycznie nastawiony do efektów „podkręcania sprzedaży" jest Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. – Na poprawianie wyników przed sprzedażą nikt już się nie nabiera, tym bardziej że działając zgodnie z regułami (rezerwy, ryzyko, rozliczanie tzw. up-frontów), trudno coś takiego zrobić – dlaczego akurat przed sprzedażą miałoby się udać znacząco zwiększyć zyski, skoro wcześniej było słabo. Także pracownicy raczej nie czują się zdyscyplinowani czy zmotywowani do cięższej pracy – część z nich raczej zajmuje się szukaniem innej posady – mówi Materna, wskazując, że bank wystawiony na sprzedaż może mieć trudności z poprawą wyników. Bilanse tak dużych instytucji jak banki zmieniają się bardzo powoli i jeśli dochody są słabe i nie rosną, to bez drastycznego cięcia kosztów czy spadku rezerw trudno istotnie oraz szybko poprawić wyniki.